W swym piśmie do minister edukacji narodowej Annie Zalewskiej, RPO odniósł się do propozycji zmiany rozporządzenia MEN z 14 kwietnia 1992 r. ws. warunków i sposobu organizowania nauki religii w publicznych przedszkolach i szkołach. Projekt przewiduje usunięcie zapisu, że nauczyciel religii nie przyjmuje funkcji wychowawcy klasy. - Zakaz przyjmowania funkcji wychowawcy przez katechetów przez lata nie budził wątpliwości i był traktowany jako gwarant wolności sumienia i wyznania uczniów nie uczęszczających na lekcje religii, bądź uczęszczających na lekcje religii mniejszościowych, a także stanowił jeden z elementów praktycznej realizacji zasady bezstronności światopoglądowej władz publicznych wywodzonej z art. 25 Konstytucji RP – napisał Adam Bodnar. Według niego, w uzasadnieniu projektu nie przedstawiono kluczowych rozważań, jak zmiana wpłynie na poszanowanie praw i wolności uczniów nieuczęszczających na lekcje religii i na zapewnienie bezstronności światopoglądowej szkół publicznych. Nie wskazano również argumentów, jakie za zasadnością zmiany podnoszą podmioty ją postulujące. Zdaniem RPO bardzo pomocne przy ocenie tej zasadności byłoby zebranie danych statystycznych o liczbie uczniów uczęszczających na lekcje etyki i religii (o co wcześniej już wnosił do MEN). RPO nie uznaje za zasadne rozwiązywania problemów natury organizacyjnej konkretnych szkół poprzez zmianę przepisów dotyczących tak wrażliwej kwestii jak nauczanie religii i wychowawstwo. - Z faktu, że nauczyciele religii są członkami rady pedagogicznej nie wynika wprost wniosek, że powinni oni przyjmować również funkcję wychowawcy - napisał. Wskazał, że pomimo deklaracji uzasadnienia projektu, iż możliwość powierzenia funkcji wychowawcy ma dotyczyć przede wszystkim katechetów świeckich, nauczających również innych przedmiotów, to zgodnie z literalną wykładnią projektowanego art. 7 rozporządzenia będzie możliwe powierzenie tej funkcji także osobom duchownym i katechetom świeckim uczącym wyłącznie religii. RPO w tym kontekście przypomniał, że możliwość nauczania religii w szkole publicznej wiąże się z wymogiem posiadania przez nauczycieli tzw. misji kanonicznej - skierowania wydanego przez władzę kościelną. - Decyzja dyrektora szkoły o powierzeniu określonych obowiązków nauczycielowi religii nigdy nie będzie miała zatem charakteru w pełni autonomicznego. Misja kanoniczna jest niejako gwarantem wierności danego katechety doktrynie kościoła, który go desygnował - podkreślił Adam Bodnar. Dodał, że na status nauczycieli religii istotny wpływ wywiera możliwość cofnięcia misji kanonicznej. Może do niego dojść z powodu drastycznego naruszenia dyscypliny kościelnej, dokonania czynów niezgodnych z moralnością i obyczajami katolickimi lub wystąpieniem niezgodności doktrynalnej z nauczaniem Kościoła - wskazał RPO. Przypomniał, że edukacja religijna w szkole jest rozwinięciem wyrażonego w art. 53. ust. 3 Konstytucji RP prawa rodziców do zapewnienia dzieciom wychowania i nauczania moralnego oraz religijnego zgodnie ze swoimi przekonaniami. Udział w nauce religii jest wyrazem indywidualnej wolności sumienia i wyznania, gdyż lekcje religii stanowią niewątpliwie formę formacji religijnej, a nie jedynie źródło przekazywanej przez nauczyciela wiedzy – napisał Adam Bodnar. - Nauczanie religii nie ma bowiem charakteru neutralnego aksjologicznie czy ideowo. Jest ono czym innym niż katecheza z jednej strony i nauczanie religioznawstwa - z drugiej. Poza realizacją celów poznawczo-informacyjnych istotnym jego aspektem jest również wychowanie w pewnym duchu ideowym – głosi pismo RPO. Uznał on, że dlatego istotne jest zapewnienie poczucia poszanowania praw rodziców uczniów z różnych powodów nieuczęszczających na lekcję religii. Dopiero w dalszej kolejności nauczanie religii stanowi uprawnienie związków wyznaniowych. Wątpliwości budzi więc oparcie uzasadnienia projektu rozporządzenia głównie na odniesieniu się do postulatów kościołów i innych związków wyznaniowych prowadzących nauczanie religii w szkołach, bez odwołania się do indywidualnego aspektu wolności sumienia i wyznania. Adam Bodnar podkreślił, że nie budzi wątpliwości, iż kościoły i związki wyznaniowe w Polsce są równouprawnione, ale nie są równe pod względem faktycznym, co wynika bezpośrednio z liczebności ich członków. - Władze publiczne podejmując współpracę z kościołami i związkami wyznaniowymi, w celu zachowania bezstronności powinny więc powstrzymywać się od działań uprzywilejowujących wyznanie faktycznie dominujące – napisał. Według RPO możliwość pełnienia przez nauczycieli religii funkcji wychowawcy w praktyce może doprowadzić do umocnienia już istniejącej dominacji faktycznej Kościoła Katolickiego, będącego najliczniejszym pod względem liczby wyznawców związkiem wyznaniowym w Polsce. Religia dominująca uzyska bowiem jeszcze lepszą pozycję oficjalną w procesie edukacyjnym i zyska dodatkowo na znaczeniu w codziennym życiu społeczności szkolnej. Adam Bodnar podkreślił, że regulując zasady nauczania religii w szkołach, ustawodawca musi uwzględnić pozostałe zasady konstytucyjne, aby zapewnić awyznaniowy (co nie znaczy antywyznaniowy) charakter szkoły publicznej. Przypomniał, że z uwagi na dobrowolny charakter nauczania religii, możliwe jest wycofanie deklaracji o chęci udziału w tym nauczaniu także w trakcie semestru. „Fakt pełnienia przez katechetę funkcji wychowawcy może w praktyce prowadzić do ograniczenia swobody podejmowania decyzji co do wyboru lekcji religii przez uczniów i rodziców. Może on również być powodem rezygnacji uczniów z nauki w określonej klasie pomimo profilu nauczania zgodnego z zainteresowaniami tych uczniów" – zaznaczył RPO.Z uwagi na to, że jest nauczycielem religii, nie może przyjąć obowiązków wychowawcy klasy, o czym mowa w § 7 ust. 1 rozporządzenia z dnia 14 kwietnia 1992 r. w sprawie warunków i sposobu organizowania nauki religii w publicznych przedszkolach i szkołach. MEN zapowiedziało właśnie projekt nowelizacji rozporządzenia, które umożliwi powierzenie funkcji wychowawcy klasy katechetom zatrudnionym na pełnym dotychczasowym stanie prawnym powoływanie katechetów na wychowawców klas nie było to możliwe. „Ten przepis był ewidentnie dyskryminacyjny” - ocenia w rozmowie z KAI ks. Tomasik. Zwraca uwagę, że ewentualna nowelizacja obejmie nie chodzi tylko nauczycieli religii katolickiej ale i wszystkich innych, jeśli są zatrudnieni na pełnym etacie. Ekspert Episkopatu, powołując się na sytuację w szkołach zwrócił uwagę, że dyrektorzy szkół – niezależnie od ich światopoglądu – nie byli zadowoleni z dotychczasowej sytuacji, w której nie mogli powierzyć wychowawstwa pełnoetatowemu pracownikowi tylko dlatego, że byli to nauczyciele religii. Ks. prof. Tomasik przypomniał, że także po ewentualnej zmianie przepisu, tylko i wyłącznie dyrektor szkoły będzie decydował o tym komu powierzyć wychowawstwo klasy i czy będzie to właśnie katecheta czy też inny nauczyciel. Ponadto, przypomina ekspert KEP, nauczyciel religii i tak jest członkiem rady pedagogicznej i także na nim spoczywa współodpowiedzialność za wychowanie na terenie szkoły. Zadanie wychowawcy polega zaś na koordynowaniu całego procesu wychowawczego na ternie placówki, bowiem wszyscy nauczyciele tak naprawdę powinni być wychowawcami. „Zgodnie z normami pedagogiki każdy nauczyciel nie tylko uczy ale również wychowuje. Nie ma więc powodu, by z tej odpowiedzialności wyłączać nauczyciela religii” – wskazuje ks. Tomasik. Pytany o to, jak ocenia obecną dyskusje, w której pojawiają się głosy o tym, że Kościół uzurpuje sobie nienależne mu prawa, ks. Tomasik odpowiada: „nie chodzi o to, żeby złapać króliczka ale żeby go gonić”. Projekt nowelizacji rozporządzenia MEN ws. nauczania religii przewiduje, że nauczyciele religii mogliby być powoływani na wychowawców klas. Resort przesłał projekt do konsultacji Kościołom i związkom wyznaniowym. W dotychczasowym stanie prawnym powoływanie katechetów na wychowawców klas nie było możliwe. Przepis uniemożliwiający powierzenie takich obowiązków nauczycielowi religii został wprowadzony w 1992 r., gdy katechetami w szkołach, w zdecydowanej większości, byli księża i siostry zakonne. Obecnie, zwłaszcza w większych miejscowościach i miastach, religii uczą także świeccy katecheci, często zatrudnieni w szkole także jako nauczyciele innych przedmiotów. "Na potrzebę zmiany przepisu w tym zakresie wielokrotnie wskazywali przedstawiciele Kościołów i innych związków wyznaniowych prowadzących nauczanie religii w szkołach. Kwestia ta jest także poruszana w interpelacjach poselskich oraz w zapytaniach kierowanych do Ministerstwa Edukacji Narodowej, zarówno przez dyrektorów szkół, nauczycieli religii, jak i rodziców" - czytamy w uzasadnieniu projektu nowelizacji rozporządzenia MEN. "W obecnych realiach organizacji pracy szkół zdarza się bowiem, że nauczyciel religii (uczący także innych przedmiotów) jest jedynym nauczycielem, któremu nie powierzono wychowawstwa w szkole, mimo takiej potrzeby i oczekiwania np. ze strony rodziców" - wyjaśnia resort edukacji. Według informacji przekazanych KAI przez Komisję Wychowania Katolickiego Konferencji Episkopatu Polski, w roku szkolnym 2017/2018 religii w polskich szkołach uczy łącznie 31 tys. 353 katechetów: 18 tys. 349 osób świeckich, 9753 księży diecezjalnych, 2228 sióstr zakonnych, 1006 zakonników oraz 17 diakonów i alumnów. Zgodnie z rozporządzeniem Ministra Edukacji Narodowej z 14 kwietnia 1992 r., w publicznych przedszkolach i szkołach organizuje się naukę religii na życzenie rodziców. Po osiągnięciu pełnoletności o pobieraniu nauki religii lub etyki decydują uczniowie. Choć decyzję w sprawie uczęszczania na te lekcje można zmienić, to wymaganie składania pisemnych deklaracji co roku nie jest wymagane. tk, lk / Warszawa 151 Case reports Raporty z badań procesu kształcenia, w którym każda osoba jest „jednocześnie uczą-cym się i źródłem, od którego uczą się inni”1. Dostrzega się we współczesnej rzeczywistości edukacyjnej i prak-
Uczniowski Poradnik Prawny w formacie .pdf (do druku) możliwy do pobrania! Tak. Kwestie te regulują poniższe akty prawne: Ustawa z dnia 14 grudnia 2016 r. – Prawo oświatowe (Dz. U. z 2017 r. poz. 59 z późn. zm.) w art. 99 pkt. 2 stanowi, że statut szkoły winien uwzględniać obowiązki ucznia pełnoletniego w zakresie usprawiedliwiania nieobecności na zajęciach edukacyjnych oraz zwalniania się z zajęć edukacyjnych przez osoby pełnoletnie. Regulacje te nie mogą być niezgodne z powszechnie obowiązującym prawem (patrz niżej). Ustawa z dnia 23 kwietnia 1964 r. – Kodeks cywilny (Dz. U. Nr 16, poz. 93 z późn. zm.) w art. 11 stanowi, że po osiągnięciu pełnoletności nabywa się pełną zdolność do czynności prawnych, zatem niemożność samodzielnego usprawiedliwiania nieobecności na zajęciach i zwalniania się z zajęć przez ucznia pełnoletniego narusza ww. przepisy kodeksu cywilnego. Ustawa z dnia 25 lutego 1964 r. – Kodeks rodzinny i opiekuńczy (Dz. U. Nr 9. poz. 59 z późn. zm.) w art. 92 wyraźnie mówi, że dziecko zostaje pod władzą rodzicielską do osiągnięcia pełnoletności – po tym czasie rodzice tracą prawo do reprezentowania dziecka przed organami administracji publicznej. Odsyłamy także do naszego tekstu na ten temat. Nie. Prawo do samodzielnego zwalniania się z zajęć ucznia pełnoletniego i usprawiedliwiania przez niego nieobecności wynika z wyżej przytoczonych przepisów kodeksu cywilnego oraz kodeksu rodzinnego i opiekuńczego. Fakt wspólnego zamieszkiwania ucznia pełnoletniego z rodzicami i utrzymywania go przez nich, nie może być powodem, dla którego przedmiotowa zgoda mogłaby być wymagana. Między rodzicami a ich pełnoletnim dzieckiem istnieje stosunek alimentacyjny, jednak władza rodzicielska przestaje obowiązywać po ukończeniu przez dziecko pełnoletności. Osoba pełnoletnia i nieubezwłasnowolniona nie ma żadnych przedstawicieli prawnych, od których musiała by pozyskiwać zgodę, że by móc dokonywać czynności prawnych, np. takich jak złożenie oświadczenia o przyczynach nieobecności. Nie. Wraz z wejściem w życie ustawy z dnia 14 grudnia 2016 r. – Prawo oświatowe, na szkoły został nałożony obowiązek umieszczenia w statucie m. in. przepisów dotyczących przestrzegania warunków wnoszenia i korzystania z telefonów komórkowych i innych urządzeń elektronicznych na terenie szkoły (art. 99 ust. 4 ustawy). Szkoła nie ma umocowań prawnych do tego, aby zakazywać wnoszenia telefonu na jej teren. Takie obostrzenia byłyby nadmierną ingerencją w wolność uczniów, która nie ma podstaw w prawie oświatowym. Ponadto samo egzekwowanie zakazu wnoszenia telefonów komórkowych jest niemożliwe, bo szkoła nie ma uprawnień do tego, by kontrolować w tym zakresie uczniów. I tak, i nie. Nauczyciel może nakazać odłożenie telefonu w określone miejsce bądź jego wyłączenie. Za niewykonanie takiego polecenia uczeń może być ukarany zgodnie z postanowieniami statutu szkoły. Jakiekolwiek użycie siły w celu odebrania uczniowi rzeczy jest oczywiście niedozwolone. Szkoła nie może rekwirować sprzętu należącego do ucznia. Jeśli jednak by się tak stało, że posłuchaliście poleceń nauczyciela, to należy pamiętać, że uczeń pełnoletni bądź opiekunowie prawni ucznia niepełnoletniego mogą w każdym momencie zażądać wydania rzeczy do nich należących, a szkoła ma obowiązek to żądanie spełnić. Z drugiej strony, nauczyciel może w ramach środka wychowawczego zabrać po zajęciach telefon uczniowi niepełnoletniemu, ale tylko i wyłącznie za wyraźną zgodą jego opiekunów prawnych, którzy mogą w każdym momencie żądać wydania rzeczy. W przypadku takiego przetrzymywania rzeczy, nie można mówić o przestępstwie przywłaszczenia czy kradzieży, bo nauczyciel nie zamierza włączyć rzeczy do swojego majątku – mówią o tym art. 278 i 284 kodeksu karnego oraz art. 119 kodeksu wykroczeń. [opracowano korzystając z materiałów zamieszczonych na stronie Rzecznika Praw Obywatelskich] Szkoła może określić takie zasady. Za nieprzestrzeganie takiego nakazu uczeń może być ukarany zgodnie z postanowieniami statutu. Nauczyciel nie może jednak wbrew woli ucznia zabrać mu telefonu. Ponadto za zdeponowane telefony szkoła ponosi odpowiedzialność. W sytuacji zabrania telefonu dochodzi do zawarcia dorozumianej umowy przechowania, uregulowanej w przepisach art. 835-845 kodeksu cywilnego. Przechowawca jest zobowiązany do zwrotu rzeczy w stanie nie pogorszonym. Odpowiada więc za ewentualne szkody chyba, że powstały bez jego winy. Nadmienić należy, że nauczyciel nie może używać telefonu oddanego na przechowanie (patrz pkt 7.) . Nie. Takie działanie narusza prawo do prywatności ucznia, określone w art. 16 ust. 1 Konwencji o Prawach Dziecka z r. ( “Żadne dziecko nie będzie podlegało arbitralnej lub bezprawnej ingerencji w sferę jego życia prywatnego, rodzinnego lub domowego czy w korespondencję ani bezprawnym zamachom na jego honor i reputację”) czy w art. 47 Konstytucji RP (“Każdy ma prawo do ochrony prawnej życia prywatnego, rodzinnego, czci i dobrego imienia oraz do decydowania o swoim życiu osobistym.”). Tak. Mówi o tym wprost § 1 ust. 1 pkt 2 rozporządzenia ws. nauki religii – “Po osiągnięciu pełnoletności o pobieraniu nauki religii decydują uczniowie“. Nie. Zgodnie z § 9 ust. 2 rozporządzenia ws. nauki religii: “Ocena z religii (etyki) nie ma wpływu na promowanie ucznia do następnej klasy“. Tak. Zgodnie § 18 ust. 2 rozporządzenia Ministra Edukacji Narodowej z dnia 22 lutego 2019 r. w sprawie oceniania, klasyfikowania i promowania uczniów i słuchaczy w szkołach publicznych: "Uczniowi, który uczęszczał na dodatkowe zajęcia edukacyjne, religię lub etykę, do średniej ocen, o której mowa w ust. 1, wlicza się także roczne oceny klasyfikacyjne uzyskane z tych zajęć". Zajęcia religii są organizowane na życzenie rodziców/prawnych opiekunów uczniów bądź na życzenie samych uczniów. Życzenie to powinno mieć formę pisemnego oświadczenia (§ 1 ust. 2 rozporządzenia). Oświadczenia nie trzeba ponawiać z początkiem każdego roku szkolnego, ale można je zmienić. Z uczestnictwa w zajęciach religii można zrezygnować w dowolnym momencie roku szkolnego. Więcej: Z zajęć religii można zrezygnować w trakcie roku szkolnego Nie. Wymiar godzin zajęć religii może zostać zmniejszony. Mówi o tym §8 ust. 1 rozporządzenia – “Nauka religii w przedszkolach i szkołach publicznych wszystkich typów odbywa się w wymiarze dwóch zajęć przedszkolnych lub dwóch godzin lekcyjnych tygodniowo. Wymiar lekcji religii może być zmniejszony jedynie za zgodą biskupa diecezjalnego Kościoła katolickiego albo władz zwierzchnich pozostałych kościołów i innych związków wyznaniowych”. Nie. O roli katechety wprost mówi §7 ust. 1 rozporządzenia – “Nauczyciele religii wchodzi w skład rady pedagogicznej, nie przyjmuje jednak obowiązków wychowawcy klasy“. Nie. Zgodnie z art. 44b ust. 3 ustawy o systemie oświaty: Ocenianie osiągnięć edukacyjnych ucznia polega na rozpoznawaniu przez nauczycieli poziomu i postępów w opanowaniu przez ucznia wiadomości i umiejętności w stosunku do: 1) wymagań określonych w podstawie programowej kształcenia ogólnego lub efektów kształcenia i kryteriów weryfikacji w podstawie programowej kształcenia w zawodzie szkolnictwa branżowego oraz wymagań edukacyjnych wynikających z realizowanych w szkole programów nauczania; 2) wymagań edukacyjnych wynikających z realizowanych w szkole programów nauczania – w przypadku dodatkowych zajęć edukacyjnych. Oceniać można tylko osiągnięcia edukacyjne. Ocenianie to polega na ustaleniu, w jakim stopniu i z jakimi postępami uczeń opanował wiadomości i umiejętności w stosunku do określonych w podstawie programowej wymagań. Kluczowe są tu wymagania określone w podstawie – nie ma wśród nich bowiem takiego, które określa, że uczeń ma nosić podręcznik, zeszyt, cyrkiel, linijkę. A skoro nie ma, to tego, czy uczeń nosi podręcznik, nie można oceniać w ramach oceniania osiągnięć edukacyjnych ucznia. Jednak to, czy uczeń nosi podręcznik i inne przybory, świadczy o tym, jak wywiązuje się ze swoich obowiązków. A to można oceniać w ramach oceny zachowania. Za nieprzyniesienie podręcznika czy cyrkla na lekcję, mimo takiego polecenia nauczyciela, uczeń może otrzymać uwagę do dziennika. Ocenianie zachowania ucznia polega na rozpoznawaniu przez wychowawcę oddziału, nauczycieli oraz uczniów danego oddziału stopnia respektowania przez ucznia zasad współżycia społecznego i norm etycznych oraz obowiązków określonych w statucie szkoły. art. 44b ust. 4 ustawy o systemie oświaty Nie. O kompetencjach Rady Rodziców precyzyjnie wyraża się Prawo oświatowe: W celu wspierania działalności statutowej szkoły lub placówki, rada rodziców może gromadzić fundusze z dobrowolnych składek rodziców oraz innych źródeł. Zasady wydatkowania funduszy rady rodziców określa regulamin, o którym mowa w art. 83 ust. 4. art. 84 ust. 6 ustawy Prawo oświatowe Ustawa wprost mówi o tym, że składki są dobrowolne. Nikt – ani wychowawca, ani dyrektor szkoły, ani przedstawiciele Rady Rodziców nie mogą wymuszać opłacenia składki (w kwocie z góry określonej bądź dowolnej) przez ucznia bądź jego rodziców. Nie. Szkoła musi wydać świadectwo. W rozporządzeniu Ministra Edukacji Narodowej czytamy, że świadectwo wydaje się wyłącznie na podstawie dokumentacji przebiegu nauczania (rodzajem takiej dokumentacji są np. dziennik, arkusz ocen, uchwała rady pedagogicznej w sprawie promowania uczniów): Świadectwo szkolne promocyjne, świadectwo ukończenia szkoły i zaświadczenie o przebiegu nauczania wydaje się na podstawie dokumentacji przebiegu nauczania prowadzonej przez szkołę. § 4. ust. 1 rozporządzenia Ministra Edukacji Narodowej z dnia 27 sierpnia 2019 r. w sprawie świadectw, dyplomów państwowych i innych druków Karta obiegowa, dokumentacja medyczna pielęgniarki, karta biblioteczna nie są dokumentacją przebiegu nauczania, a więc ich brak czy niekompletność nie mają wpływu na wydanie świadectwa. Co więcej, świadectwa i dyplomy państwowe wydawane przez uprawnione do tego szkoły czy placówki są dokumentami urzędowymi. Wstrzymywanie ich wydania jest karalne. Świadectwa, certyfikaty, zaświadczenia, aneksy i dyplomy państwowe wydawane przez uprawnione do tego szkoły, placówki kształcenia ustawicznego i centra kształcenia zawodowego, kolegia pracowników służb społecznych oraz okręgowe komisje egzaminacyjne są dokumentami urzędowymi. art. 11 ust. 1 ustawy o systemie oświaty Kto niszczy, uszkadza, czyni bezużytecznym, ukrywa lub usuwa dokument, którym nie ma prawa wyłącznie rozporządzać, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do lat 2. art. 276 kodeksu karnego Od tej zasady nie ma wyjątku. W statucie szkoły nie można uzależniać wydania świadectwa uczniowi od spełnienia przez niego pewnych powinności, np. rozliczenia się ze szkolną biblioteką czy oddania dokumentacji do pielęgniarki szkolnej. Tak samo “obiegówki”, czyli karty obiegowe, nie muszą być wypełnione, aby otrzymać świadectwo. Dodajmy jeszcze, że wyżej wzmiankowane rozporządzenie w §29 ust. 1 stanowi ponadto, że świadectwa wydaje się nieodpłatnie. Należy jednak pamiętać, że za duplikat świadectwa trzeba zapłacić. Nie. Oceny z zajęć edukacyjnych i ocena zachowania to dwie całkiem różne oceny, które nie mają na siebie wpływu i nie są jedna od drugiej uzależnione. Mówią o tym wyraźnie przepisy ustawy o systemie oświaty: Oceny klasyfikacyjne z zajęć edukacyjnych nie mają wpływu na ocenę klasyfikacyjną zachowania. art. 44f ust. 8 ustawy z dnia 7 września o systemie oświaty. Ocena klasyfikacyjna zachowania nie ma wpływu na: 1) oceny klasyfikacyjne z zajęć edukacyjnych; 2) promocję do klasy programowo wyższej lub ukończenie szkoły. art. 44f ust. 9 pkt 1 i 2 ustawy z dnia 7 września 1991 r. o systemie oświaty. Nie można zatem oceny zachowania warunkować średnią ocen (co niestety zdarza się w niektórych szkołach – np. bardzo dobra ocena zachowania jest możliwa tylko przy średniej ocen co najmniej 4,75) ani ocenami z poszczególnych zajęć edukacyjnych. Ocena zachowania nie może mieć wpływu na oceny klasyfikacyjne. Nie. Ocena zachowania nie ma wpływu na promocję do następnej klasy ani na ukończenie szkoły (art. 44f ust. 9 pkt 2 ustawy o systemie oświaty – zob. pkt 18). Nie. Nie ma w ogóle takiej instytucji w prawie oświatowym, jak „niedopuszczenie do matury”. Nauczyciele nieraz używają takiego określenia, ale należałoby je uznać za bardzo niefortunny skrót myślowy. Egzamin maturalny jest egzaminem przeprowadzanym dla absolwentów posiadających wykształcenie średnie lub wykształcenie średnie branżowe (art. 3 pkt 21 ustawy o systemie oświaty). Jedyną sytuacją więc, gdy uczeń, który prawidłowo złożył deklarację maturalną, nie będzie mógł przystąpić do egzaminu maturalnego, jest nieukończenie przez tego ucznia szkoły. Uczeń nie ukończy szkoły, jeśli otrzyma w wyniku klasyfikacji rocznej ocenę niedostateczną z jakiegokolwiek przedmiotu. Jeżeli nauczycieli mówi więc, że kogoś „nie dopuści do matury”, to znaczy to, że planuje wystawić takiej osobie ocenę niedostateczną na koniec roku. Wymagania na poszczególne oceny są określane na początku roku szkolnego. Uczeń łatwo może sprawdzić, czy faktycznie zasłużył na jedynkę. Trzeba też przy tym pamiętać, że oceny z próbnych egzaminów nie mogą wpływać na roczną ocenę klasyfikacyjną. Nie mogą więc być podstawą oceny niedostatecznej słabe wyniki z próbnych matur. W przypadku, gdy nauczyciel wystawi uczniowi ocenę niedostateczną wbrew ustalonym zasadom, można złożyć zastrzeżenie do oceny. Uczeń lub jego rodzice mogą zgłosić zastrzeżenia do dyrektora szkoły, jeżeli uznają, że roczna ocena klasyfikacyjna z zajęć edukacyjnych lub roczna ocena klasyfikacyjna zachowania zostały ustalone niezgodnie z przepisami dotyczącymi trybu ustalania tych ocen. art. 44n ust. 1 ustawy o systemie oświaty W przypadku gdy zostanie stwierdzone, że ocena została ustalona niezgodnie z przepisami, dyrektor powołuje komisję, która przeprowadza sprawdzian wiadomości i umiejętności ucznia oraz ustala roczną ocenę klasyfikacyjną. Uczniowski Poradnik Prawny to zbiór najczęściej pojawiających się pytań i odpowiedzi na te pytania. Obalamy najczęstsze szkolne mity i wyjaśniamy, jak być nie powinno. Prezentowane w dziale FAQ treści należy traktować jako opinie. Dołożono wszelkiej staranności, aby treści były jak najbardziej pomocne i zgodne aktualnym stanem prawnym, nie są to jednak profesjonalne analizy prawne. Autorzy bloga nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje podjęte w oparciu o treści tu prezentowane. Uwaga do pkt 8 – 14: Ilekroć mowa o rozporządzeniu bez doprecyzowania, o jakie rozporządzenie chodzi – chodzi o Rozporządzenia Ministra Edukacji Narodowej z dnia 14 kwietnia 1992 r. sprawie warunków i sposobu organizowania nauki religii w publicznych przedszkolach i szkołach
Pobierz bezpłatnie. W jakich sprawach rada pedagogiczna podejmuje uchwały. Wykaz ponad 80 uchwał rady pedagogicznej. Rada pedagogiczna, jako organ kolegialny, wszystkie swoje decyzje podejmuje w formie uchwał. Każda uchwała musi być poparta odpowiednią podstawą prawną, która uprawnia radę pedagogiczną do zajęcia stanowiska w danej
- Coraz częściej zdarza się, że nauczyciele religii zostają wychowawcami klas - zwraca uwagę Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, posłanka Lewicy i podaje dane: w ubiegłym roku szkolnym było ponad 600 takich sytuacji, chociaż według obowiązującego rozporządzenia katecheta nie może dostać swojej klasy. - Wychowawcą klasy jest katecheta, który prowadzi także lekcje z innych przedmiotów, np. plastyki - z takimi sytuacjami od września zgłosiło się już kilkoro rodziców do Agnieszki Dziemianowicz-Bąk, posłanki Lewicy. - I nie są to odosobnione sytuacje – dodaje od razu posłanka w rozmowie z ubiegłym roku szkolnym w publicznych przedszkolach i szkołach pracowało ponad 28,3 tys. nauczycieli religii. Obowiązki nauczyciela religii z funkcją wychowawcy klasy łączyło 629 nauczycieli. To dane, które posłowie Lewicy otrzymali od Ministerstwa Edukacji i Nauki w odpowiedzi na jedną z w tym, jak tłumaczy Dziemianowicz-Bąk, że według rozporządzenia Ministra Edukacji Narodowej z dnia 14 kwietnia 1992 r. nauczyciel religii nie może podejmować obowiązków wychowawcy klasy. Od 2019 roku stosowana jest jednak interpretacja, która mówi, że wychowawcą może zostać katecheta, jeśli uczy jeszcze innego przedmiotu. Według posłanki jest to nieuprawnione.„Autorką tej pisemnej interpretacji jest pani Katarzyna Koszewska – dyrektorka Departamentu Kształcenia Ogólnego w Ministerstwie Edukacji i Nauki. (…) Pani Dyrektor dokonała wykładni rozszerzającej, do czego nie jest uprawniona przepisami prawa. Rozporządzenie Ministra Edukacji Narodowej nie przewiduje bowiem żadnych wyjątków od zasady, iż wychowawcą nie może być nauczyciel religii” – wyjaśnia w interpelacji skierowanej do Przemysława Czarnka, ministra edukacji i nauki Agnieszka Dziemianowicz-Bąk i pyta: - Czy MEiN łamie własne rozporządzenia?Agnieszka Dziemianowicz-Bąk apeluje do ministra CzarnkaW rozmowie z posłanka przypomina, że przez brak kadry i odchodzenie nauczycieli z zawodu w tym roku szkolnym katechetów wśród wychowawców może być jeszcze Katecheta realizuje nieco inne zadanie w szkole niż misja wychowawcza. Ma on przekonywać młodzież do określonego światopoglądu, systemu wartości, który niekoniecznie musi być zbieżny z wartościami rodzin, które nie są wyznawcami religii katolickiej – przytacza wątpliwości rodziców. - W ich opinii to naruszenie świeckości państwa zagwarantowanej w konstytucji i ograniczenie prawa do wychowania dzieci zgodnie z własnym światopoglądem – obawiają się też dyskryminacji i gorszego traktowania uczniów, którzy nie podzielają systemu wartości prezentowanego np. przez księdza. Często w klasie, której wychowawcą jest katecheta, uczą się dzieci nieochrzczone, niechodzące na religię albo takie, których rodzice nie mają ślubu Godziny wychowawcze to nie są lekcje religii – podkreśla Dziemianowicz-Bąk i apeluje do ministra Czanka, by wychowawcami klas nie mogli być nauczyciele religii - bez poselskiej interpelacji pyta też, czy minister wyłączy interpretację przepisów z 2019 roku. Katecheta wychowawcą? Tak, ale...Nauczyciele i dyrektorzy szkół mają mieszane uczucia w tym Nie miałam takiej sytuacji w szkole – przyznaje Jolanta Gajęcka, dyrektorka SP nr 2 w Krakowie. Choć nie ukrywa, że gdyby była przyparta do muru, to pewnie zdecydowałaby się na takie rozwiązanie i przydzieliłaby klasę katechecie. Trzeba wziąć jednak pod uwagę kilka Jeśli jest gotowy, żeby pomóc, a nie ma innego wychowawcy, w klasie wszyscy chodzą na lekcje religii, albo po prostu nauczyciel religii cieszy się autorytetem wśród wszystkich rodziców, także tych, którzy nie zapisali dziecka na katechezę, to nie dziwię się, że dyrektorzy korzystają z takiej opcji. Życie pisze różne scenariusze – jednej z łódzkich podstawówek była podobna sytuacja. Tzn. wychowawczyni poszła w trakcie roku na zwolnienie, klasę dostała katechetka, która uczyła jednocześnie Na wywiadówce pytaliśmy rodziców, czy zgadzają się na takie rozwiązanie, nie było sprzeciwu – wspomina dyrektorka podstawówki, która prosi o że katecheta też jest członkiem rady pedagogicznej. Zdaniem dyrektorów są też plusy takich W tygodniu są dwie godziny religii. Jeśli katecheta uczy jeszcze jednego przedmiotu, do tego ma godzinę wychowawczą, to spędza z klasą minimum cztery, pięć godzin tygodniowo. Muzyk czy plastyk z wychowawstwem ma tylko dwie godziny, czyli swój przedmiot i godzinę wychowawczą – podaje przykład Lewicy interpelację w sprawie podejmowania obowiązków wychowawcy klasy przez nauczycieli religii złożyła pod koniec września. Czeka na odpowiedź ministerstwa.
- Jak ktoś się źle zachowywał, karą były pokłony przed krzyżem. Pewien chłopak musiał zrobić ich w trakcie jednej lekcji aż sto - opowiada o byłym nauczycielu religii Agnieszka.
Obecnie prawo do prowadzenia lekcji religii w szkołach gwarantuje tak konstytucja, jak konkordat oraz ustawa o systemie oświaty Dotąd jednak powierzanie katechetom wychowawstwa było wykluczone, przede wszystkim dlatego, że znaczna część z nich to osoby duchowne. Wychowawstwo w klasach chce dać katechetom minister Anna Zalewska, która podkreśla, że na potrzebę dopuszczenia ich do tego przywileju zwracali uwagę przedstawiciele Kościołów Zdaniem łódzkich radnych SLD, pomysł MEN to kompletna paranoja. – To my, miasto, płacimy dodatek wychowawczy, a katechetom płacić nie chcemy – podkreślają Projekt rozporządzenia MEN w sprawie "warunków i sposobu organizowania nauki religii" został niedawno opublikowany na stronie resortu, trafił już do konsultacji społecznych. Zakłada, że przywilej przyjmowania wychowawstwa w klasach powinien dotyczyć także nauczycieli katechezy. "Na potrzebę zmiany przepisu w tym zakresie wielokrotnie wskazywali przedstawiciele Kościołów i innych związków wyznaniowych prowadzących nauczanie religii w szkołach" – czytamy w projekcie rozporządzenia. Dalej, MEN przekonuje, że katecheci są jedyną grupą, która nie może być wychowawcą klasy, "mimo takiej potrzeby i mimo oczekiwania, na przykład, ze strony rodziców". W dokumencie zabrakło rozróżnienia, czy wychowawcą będzie mógł być tylko katecheta świecki, czy także duchowny – obie grupy będą brane pod uwagę jako wychowawcy klas. A tych drugich, katechetów-duchownych jest, jak przekonują łódzkie radne SLD, zdecydowana większość. "Szczęść Boże" zamiast "dzień dobry"? "Paranoja" Obecnie katecheci do szkół wysyłani są przez biskupów i im podlegają, jeśli chodzi o merytoryczne treści nauczania. W przypadku potrzeby odwołania danego katechety zgoda kurii jest niezbędna. – A jeśli kuria się nie zgodzi, uczniowie są na takiego katechetę, a wkrótce pewnie też wychowawcę, skazani – mówi Onetowi radna SLD Małgorzata Moskwa-Wodnicka. – To jest kompletna paranoja, dzieci zamiast "dzień dobry" będą teraz wychowawcę witać "szczęść Boże"? A co z tymi dziećmi i młodzieżą, które nie chodzą na religię? Z niewierzącymi? Co z uczniami o innej orientacji seksualnej? To nie są sytuacje niespotykane, tyle że przy wychowawcy-katechecie zapewne będą, w imię doktryny katolickiej, piętnowane. I jak ci uczniowie mają sobie poradzić? – pyta Moskwa-Wodnicka. Radna podkreśla, że po wejściu w życie rozporządzenia wychowawcą klasy będzie mógł zostać także duchowny. – Katechetów świeckich jest około pięciu tysięcy na 30 tysięcy katechetów duchownych. A takie osoby mają do wypełnienia misję, wynikającą z ich wiary. W zakres tej misji nie wchodzi wychowywanie dzieci i młodzieży, zresztą, osoby te nie mają do tego żadnego przygotowania – mówi. Według Moskwy-Wodnickiej stwierdzenia zawarte w projekcie rozporządzenia są w swojej istocie głęboko oburzające. – Minister stwierdza, że dokument ten jest odpowiedzą na potrzeby Kościołów. Ja przepraszam bardzo, ale wydawało mi się, podobnie, jak reszcie Polaków, że szkoły w tym kraju są, po pierwsze, publiczne, a po drugie, świeckie! Więc jakim prawem minister edukacji za swój cel życiowy uznaje wychodzenie naprzeciw potrzebom Kościoła?! – kwituje Moskwa-Wodnicka. – Tu trzeba podnieść alarm, bo wyraźnie zmierzamy w kierunku skrajnej indoktrynacji uczniów. "To my płacimy dodatek do wychowawstwa. Katechetom płacić nie chcemy!" Prof. Małgorzata Niewiadomska-Cudak, także radna SLD podkreśla, że rozporządzenie MEN wkracza w kompetencje – oraz finanse – samorządów. – To my płacimy dodatek do wychowawstwa, w Łodzi walczyliśmy o to, by był wyższy, obecnie wynosi on dwieście złotych miesięcznie. Jeśli damy wychowawstwo katechetom, to te pieniądze zostaną zabrane innym nauczycielom, a tego sobie nie życzymy! – mówi nam radna. – Do tego, nie można wykluczyć, że kiedy Kościół "wejdzie" do szkół, w znaczeniu, że przejmie część godzin wychowawczych, innym nauczycielom te godziny trzeba będzie odebrać. A one przecież wliczają się do pensum. I może się okazać, że jacyś nauczyciele, z powodu oddania wychowawstw katechetom stracą etaty lub będą musieli dorabiać w innych szkołach – przekonuje Niewiadomska-Cudak. Jak podkreśla radna, projekt rozporządzenia MEN to kolejny cios w środowisko nauczycielskie. – To oni stracą pieniądze za wychowawstwo, choć mają przygotowanie zarówno pedagogiczne, jak psychologiczne. Tymczasem katecheci takiego przygotowania nie mają, zatrudniają ich biskupi i tylko oni mogą ich odwołać, dyrektorzy szkół nie mają tu nic do powiedzenia. To jest sytuacja fatalna, nie do wyobrażenia – podkreśla. – Do tego, nie zapominajmy, że to wychowawca ma głos decydujący, jeśli chodzi o ocenę ze sprawowania. Według jakich kryteriów ten katecheta oceni swoich uczniów? Można się tylko domyślać. Pytam więc, komu my chcemy oddać wychowanie naszych dzieci? – kwituje Niewiadomska-Cudak. Chcesz być na bieżąco z najważniejszymi informacjami dnia? Polub Onet Wiadomości na Facebooku! "Gdyby to spotkało moją córkę, protestowałabym do skutku" Przeciw pomysłom MEN protestuje większość osób skupionych w ruchu "Rodzice Przeciwko Reformie Edukacji". Jak mówi Onetowi Dorota Łoboda, założenie przyjęte w projekcie rozporządzenia MEN drastycznie kłóci się z ideą szkoły powszechnej i świeckiej. – Przecież katecheci, idąc uczyć do szkół, zobowiązani są do realizacji misji kanonicznej. A ta zakłada, że ich rolą jest to, by stosować się do zasad Kościoła katolickiego i szerzyć jego nauki. Takie osoby podlegają władzy kościelnej, nie szkolnej więc trudno sobie wyobrazić, by ktoś taki właściwie pełnił rolę wychowawczą – mówi Łoboda. – Przecież szkoła, instytucja świecka, zrzesza bardzo różnych uczniów, tak wierzących, jak niewierzących. Jak ci drudzy mają się "dogadać" z wychowawcą, który jest w szkole tylko po to, by wdrażać i przekonywać do wartości Kościoła katolickiego? Zwłaszcza że w przypadku uczniów niechodzących na religię, z takim wychowawcą spotkają się jedynie raz w tygodniu, na jednej jedynej lekcji wychowawczej? – pyta. Łoboda podkreśla też, że prawdziwe problemy z wychowawcą-katechetą w przypadku każdej klasy zaczęłyby się, gdy młodzież wejdzie w wiek dojrzewania. – Bo w młodszych klasach taki wychowawca najwyżej zabroni czytać Harry'ego Pottera czy nie pozwoli na zorganizowanie zabawy na Halloween. Jednak w przypadku starszej młodzieży, gdy część uczniów może mieć problem z tożsamością płciową albo z orientacją seksualną, jak będzie mógł im pomóc człowiek, dla którego takie problemy wprost kłócą się z katolicką doktryną? Jak im doradzi? Obawiam się, że nie będzie w stanie – mówi. Jak dodaje Łoboda, nie wyobraża sobie sytuacji, by którakolwiek z jej córek dostała wychowawcę-katechetę. – Powiem szczerze, że gdyby do czegoś takiego doszło, protestowałabym do skutku. I na pewno nie byłabym jedyna, bo to jest propozycja po prostu straszna – podkreśla..