Eksperyment zmierza do ustalenia dwóch konkretnych kroków niezbędnych do tego, aby dwie osoby mogły zakochać się wzajemnie na bazie warunków zapewniających intymność i zaufanie. Czytając ten artykuł zapewne zastanawiasz się nad tym, jakie pytania zawarto we wspomnianym kwestionariuszu. Nie jest to żadną tajemnicą. Oto one:
Zobacz także: czym jest promiskuityzm – Kiedy tchórzysz? Czesław Mozil: Tchórzę, kiedy czegoś się ode mnie wymaga. Kiedy słyszę faceta, który opowiada o swoim nieudanym podboju, porażkach, a i o tym, że się poddawał i na końcu zdobył jej serce, to mnie to strasznie jara. – Że tak o nią walczył? Czesław Mozil: Tak. I wtedy robi mi się ekstremalnie smutno. Bo ja albo nie spotkałem takiej kobiety, albo po prostu dziecinnie zadzieram – po odmowie – nos do góry i myślę: Nawet nie wiesz, co straciłaś. – Może w swoim życiu nie stworzyłeś miejsca na miłość? Czesław Mozil: Jak ty to mówisz, to brzmi to strasznie. A jak mam skojarzenia bardzo romantyczne, to jak dialog z końcówki filmu. Mam nadzieję, że tak nie jest. Jest muzyka. W liceum mówiłem swojej nauczycielce, że chętnie podpiszę kontrakt z diabłem, żeby żyć ze swojej muzyki. – Mały Czesław, bo dzieci często tak mają, rzeczywiście w swoim pokoiku wzywał diabła, żeby podpisał z nim cyrograf? Czesław Mozil: Nie, ale to sobie wyobrażałem. Że gdyby przyszedł pan i powiedział: „W tej chwili, chłopczyku, masz wybierać: tak albo tak”, to powiedziałbym: „Chcę muzykę”. Ze świadomością, że coś za coś. – Może więc podpisałeś ten cyrograf, bo może wystarczy go w myślach podpisać? Czesław Mozil: Albo go sobie wmawiać, albo używać jako ucieczki od problemów miłosnych. Mimo że uważam się za totalnego romantyka, to jeśli przyjaciółka, kochanka ma wchodzić w moje życie, trochę więcej miejsca w nim zajmować, to ja się od razu zwijam. I to nie pozwala mi poczuć tej osoby troszeczkę inaczej. – W ten sposób nie poznajesz kobiet w ogóle. Czesław Mozil: Czasami, to brzmi strasznie nie fair, ale taka partnerka jest prawie jak substytut alkoholu czy tabletek na sen. Bo jest się po koncercie, adrenalina i trudno zasnąć, a łatwiej, kiedy masz partnerkę i wino. A 2011 rok to była ciągła adrenalina. Chciałem pokazać sobie i innym, że ja potrafię to, to i to, że można połączyć ten świat medialny z wiarygodnością artystyczną! Dlatego wymyśliłem z rok temu i powiedziałem menedżerce: „Asiu, zagrajmy w każdy poniedziałek, po tych lajfach w »X Factorze«. Zabukujmy poniedziałki w małych wioskach, żebym mógł zejść z telewizora, mentalnie też odsapnąć i być trzeźwy w poniedziałek rano. I żeby ludzie sprzed niedzielnego telewizora mogli mnie poniedziałkowego zobaczyć u siebie w mieście”. – I jak oni Cię w te poniedziałki odbierają? Czesław Mozil: Przepięknie! I przychodzą dalej ci, którzy przychodzili cztery i pięć lat temu, co mnie bardzo cieszy. Gramy dość trudny koncert, złożony z bardzo starych kawałków, mało hitów, a ludzie rozumieją. Przychodzą na muzykę, a nie na gwiazdę niedzielnego wieczoru w TVN. – Tak Czesław się uwiarygadnia przed sobą i widzami. A kiedy Czesław cierpi? Czesław Mozil: Jak ludzie próbują znaleźć gdzieś ściemę, we mnie, w moim graniu. – A może Ty też cierpisz przez to, że się w sobie nie mieścisz? Nie masz takiego wrażenia, że jest Ciebie za dużo jak na jednego człowieka? Czesław Mozil: Tak mi powiedziała kiedyś menedżerka. I matka też: „Ty chcesz wszystko”. – A umiesz w ogóle odpoczywać, oprócz alkoholu? Czesław Mozil: To coraz trudniejsze, nawet gry komputerowe, które kiedyś były dla mnie wielką rozrywką, przestają działać. Absurdalne jest to, że wszystko, od czego chciałem uciec, czyli to szkolne poczucie, że jesteś do tyłu, masz nieoddane zadania, wróciło. To poczucie mam, gdy chodzi o moją twórczość, mniej teraz tworzę czy piszę melodii. Teraz często siadam, bo wiem, że muszę siąść i „odrobić” muzykę. – Jak zadanie z matematyki. Czesław Mozil: Prawie. A ja bym chciał dojść do takiego stadium, że będę po prostu tworzył. Jestem jeszcze strasznie, cholernie niedojrzały jako twórca. Muszę mieć dwa, trzy dni pijactwa, nudzenia się, ale w jednym miejscu. I jak się budzę troszeczkę skacowany, wtedy mogę pochodzić nago po mieszkanku, koło pianina siąść i zacząć się z nim dogadywać. – Może odpoczywasz podczas „X Factora”? Siedzisz, słuchasz sobie muzyki… Czesław Mozil: Na pewno to nie jest praca, która mnie psychicznie i fizycznie wykańcza. Tutaj jestem sobą, przeżywam, taka trochę zabawa. Tylko że to trwa 25 dni w roku! I wiem, że w poniedziałek, kiedy wrócę z trasy, będą pustki. Może powinienem się nauczyć troszeczkę mniej balować na trasach, żeby takim nie wracać w poniedziałek, bo to jest jak domino – balujesz cały weekend, wracasz, pustka i masz wielką potrzebę pociągnięcia dalej tego balu… – Wpadasz w taki pijacki dygot? Czesław Mozil: Tak, czasami coś takiego miałem. Po trasie jest poniedziałek i mam pięć dni, zanim pojadę znowu w trasę. I czasami ten bal trwał sześć dni. Wiem, że musi być balans, ale nie lubię takiej myśli, że idę na imprezę i wracam o godzinie drugiej. – No to o której chcesz wracać?! Czesław Mozil: O drugiej. Ale dwa dni później. I lubię to, co taki bal może dać głowie, bal trzydniowy potrafi oczyścić mnie umysłowo… – Oczyścić… Czesław Mozil: Tak, czuję się świeży, nowy umysłowo. Straciłem jeden dzień, kilka, ale bardzo zdrowo jest wrócić z powrotem. Jedną rzecz chciałbym tylko podkreślić – ja dużo pracuję, jestem bardzo zdyscyplinowany. – Ale ciągle nie odrobiłeś wszystkich zadań, masz zaległości. Czesław Mozil: Inaczej. Moje życie składa się z pracy i z balowania. – Nie boisz się alkoholizmu? Czesław Mozil: Boję się. Boję się wszelkich nałogów, ale próbuję… – Mieszkasz w Krakowie, tamtejsi alkoholicy mówią o sobie, że nie są alkoholikami, tylko pijakami. Czesław Mozil: Mam meldunek w Krakowie, a kredyt spłacam w Warszawie, na Pradze. Uciekłem od Krakowa; był jednym z powodów mojego powrotu do Polski, chciałem zamieszkać w tym pięknym mieście. Ale tam nie ma prawie wieczoru, żeby ktoś mnie nie zaczepił, tam są bitki. Ostatnio wszedł gość do jakiejś małej knajpy i trzy gołębie wrzucił, krzycząc: „Niech was osrają!”. Rzuciłem się na niego. Kraków jest tak zakompleksiony, jeżeli chodzi o ten artyzm, nie mogą się wyluzować, czuć tą „spinę” w każdej knajpie. To jest jak komentarze na Pudelku razy tysiąc. – Tylko trzeba znać cytaty z literatury. Czesław Mozil: Tak, a ja, mimo że mam matkę polonistkę, bardzo mało czytałem. – Nie boisz się, że jesteś debilem, skoro nie czytałeś? Czesław Mozil: Skoro mam 32 lata, to sam już doszedłem do tego, że nie jestem debilem. Mam formę emocjonalnej inteligencji, choć intelektualnych zasobów dużo mi brakuje. I boję się alkoholizmu, jak boję się wszelkich innych nałogów. – Tak jak boisz się miłości, tak się boisz alkoholizmu. Czesław Mozil: Inaczej. Moja menedżerka powiedziała mi tak: „Jesteś uzależniony, tylko uzależnienia się zmieniają”. Jest taka forma uzależnienia: jak tutaj coś się uspokaja, to nagle chodzę w inne jazdy, czy to są kobiety, czy… – I co jest lepsze: seksoholizm czy alkoholizm? Czesław Mozil: Dzięki Bogu póki co jeszcze wiem, kiedy to i to robi się niesmaczne. To są ucieczki. Nie robię z siebie strasznego dramatu, jestem normalnym chłopakiem, lubię pracować. Ale wiem, że mi łatwo przychodzi rozwalać się na kawałki i potem muszę zbierać te klocki, bo jestem wielkim marzycielem, marzę sobie… – O wielkiej muzyce? Czesław Mozil: Jak ja mogę marzyć o rodzinie, której nie mam? Teraz wszyscy moi przyjaciele zaczynają mieć dzieci, a co ja robię? Więc ja wierzę w rodzinę i dzieci, chciałbym się spotkać z tobą za parę lat i powiedzieć: „Jestem szczęśliwy”. Albo może jestem szczęśliwy, nawet jak jestem sam? – Ja o muzyce, Ty o rodzinie. Męczy Cię ten brak miłości. Czesław Mozil: Nie mogę powiedzieć, że jest mi naprawdę dobrze w tej chwili. A znowu ta czułość, którą pamiętam, z tymi paroma partnerkami, ona jest niezwykła! – Jesteś piewcą Polski B, C, przedmieść, małych miasteczek. W Twoich teledyskach większość bohaterów to zwykli ludzie ze swoim zwykłym życiem. Czemu Cię to tak urzeka? Czesław Mozil: Bo to jest niesamowite, że jest taka stacja jak TVN! Oni kreują tą Warszawę, Warszawa jest tutaj, tylko że bez tych mniejszych miasteczek by tej stacji nie było. – Bo tam jest oglądalność. Czesław Mozil: Tak! – I oglądalność przeżywa i Ty o tym piszesz i o tym śpiewasz. A co w ogóle o tym wiesz? Czesław Mozil: Może dużo nie wiem, ale byłem zmuszony do jeżdżenia po Polsce. Taki pan Andrzej Kuba Florek usłyszał naszą demówkę i zaczął nam organizować trasy. A że trudniej mu było załatwić koncert w Warszawie, jeździliśmy po prowincji. I tam spotykam ludzi, dla których ta Warszawa i to, co się dzieje w telewizji… – To inny kontynent? Czesław Mozil: Tak! A tu nagle przyjechałem ja i jeszcze dziękują mi, że patrzę im w oczy! – A nie miewasz na prowincji takich pokus, żeby jakąś dziewczynę stamtąd zabrać i tu ją, na ten kontynent Wawa wsadzić, zmienić jej życie, bo możesz to zrobić? Czesław Mozil: O tym jest taka piosenka „W sam raz”. Nie, bo to by było straszne dla niej i dla mnie. – Moim zdaniem byś zrujnował nie ratował. Czesław Mozil: To rzeczywiście byłby hard core. – Stoisz okrakiem między kontynentem Wawa i polską prowincją. I wygląda na to, że prowincja bardziej Cię podnieca. Czesław Mozil: Ależ pewnie! Uwielbiam ekipę, jak robimy „X Factor”, ale potem uciekam do swojej knajpy na Pradze, lokalnej. Powiem szczerze, że tu, na Pradze, pierwszy raz czuję się jak w domu, w tym moim dwupokojowym mieszkanku. – Masz meble? Łóżko czy materac? Czesław Mozil: Mam meble. Nie mogę sobie pozwolić na wielki lans, 300 metrów kwadratowych, więc w tych 30 metrach mam białą podłogę, wreszcie mam kuchnię. Mam dużą wannę, bo moja eksdziewczyna powiedziała mi: „Pralka do kuchni i duża wanna”. I teraz prawie codziennie jej za to dziękuję, bo ta wanna mieści dwie osoby. Ale jak robisz łazienkę, kupujesz telewizor za 250 złotych, taki mały, i masz w łazience telewizor. I sobie oglądam tam dziennik, taki mały lans. Nic więcej. I jest pianino, jest kanapa i kupiłem sobie bieżnię. Tylko to się mieści. Rolety jeszcze na wszystkie okna, bo mam szkołę tuż obok. Kiedyś o tym zapomniałem i cztery okna piątej klasy przez chyba pięć minut patrzyło, jak chodziłem nago. Jak się obróciłem i ich zobaczyłem, a oni mój wzrok, zaczęli tak piszczeć! Więc ja szybko do windy, po rolety, zamówiłem pana i wszystko jest teraz ciemne. – Jak się dogadujesz z Kubą? Obaj jesteście adehadowcy i samce alfa, więc jak się spotykacie, to chyba mówicie równocześnie i nie słuchacie się nawzajem? Czesław Mozil: Nie. Siedzimy te pół godziny, kiedy jedziemy na live, i wtedy jest świetna, piękna rozmowa. Ja ten czas wykorzystuję, żeby dostać parę porad. – Czyli to on musi wygrać? Czesław Mozil: Ja sobie pozwolę powiedzieć, że nie zawsze wygrywa. – Ale musi, ma ten pęd do tego. Ty też go masz? Czesław Mozil: Tak, ale on jest niezwykły. Ostry zawodnik. – Kto więc jest większym samcem alfa – Ty czy Kuba? Czesław Mozil: … – Ciężko Ci przechodzi przez gardło? Czesław Mozil: Logiczne, że ja, nie ma żadnej kwestii! O takich sprawach to ja z Kubą nie rozmawiam. – Ciężka robota bycie samcem alfa. Trzeba zawsze udowodnić swoją przewagę. Czesław Mozil: To jest ciężka praca być samcem alfa koło Kuby, tak mówiąc z przymrużeniem oka. To jest człowiek bardzo wrażliwy i ma dużo dystansu. – Tylko nie do siebie? Czesław Mozil: Dla mnie to jest frajda, że nie muszę mieć poczucia, że poznaję takie osoby, jak Tatianę czy Kubę, bardzo głęboko. Dla mnie wystarczy to, że mogę otworzyć się do pewnego punktu, z szacunkiem wobec nich, że po prostu mi się z nimi świetnie pracuje, a jutro spotykam swoją kapelę, zjem z nimi obiad, jest techniczny, kierowca, moja menedżerka – jak rodzina. – A jak Ty skończysz? Czesław Mozil: Może się skończy nagle, bo widzę, mam przyjaciół, którzy kończą nagle. – Ale możesz żyć uporczywie. Będziesz popadał w zapomnienie, taki przebrzmiały gwiazdor… Czesław Mozil: Tak bym nie chciał być zmierzły i zakompleksiony. Nie chciałbym, żeby wszystkie kompleksy, które mam, kiedyś obudziły się i pokazały inną część mnie. To by było straszne! – Jakie masz główne kompleksy? Czesław Mozil: Jako muzyk, twórca. Zawsze jest pytanie, czy to, co się robi, ma sens, bo ja to chcę, ale może… – Przeżyje Ciebie? Czesław Mozil: Tak. To jedna rzecz. Ale też czy przyjdzie dzień, że nie będzie ludzi na sali? Albo wielki strach, jak z bajki Andersena, że idzie król, a nagle jedno dziecko mówi: „Przecież on jest nagi, o co tutaj chodzi?”. – Jesteś nagi? Czesław Mozil: W jakim sensie, że mam strach, czy to, co robię, komuś się nadal będzie podobać, czy następne będzie się podobać, czy przyjdą jutro na koncert? Za każdym razem jak wychodzę na scenę, nie oczekuję oklasków. – Nie masz pewności, że będą? Czesław Mozil: Chciałbym, ale mogę tylko prosić cały czas o akceptację. Przed oklaskami jestem zesrany, bardzo pokorny. – To jest strach, nie pokora. Pokora to jest coś innego. A jakie masz inne kompleksy? Czesław Mozil: Tego małego chłopaka, metr sześćdziesiąt dziewięć. – Kurdupel? Czesław Mozil: Tak. – Z brzuchem na dodatek, co prawda gubisz trochę ostatnio ten brzuch. Czesław Mozil: Gubię go przez 16 lat – od czasu, jak zacząłem pić piwo. – Kurdupel z brzuchem jest bardziej wiarygodny, śpiewając o nieszczęśliwej miłości, wszystko się zgadza. Czesław Mozil: Tak. I z kurduplem to już się nic nie zrobi, ale z tym brzuchem… I to jest coś takiego, że inni faceci myślą: On nie jest żadnym zagrożeniem. A jestem. Rozmawiał Piotr Najsztub Zdjęcia Adam Pluciński/MOVE Stylizacja Dorota Zielińska Makijaż Magda Pieczonka Fryzura Sylwia Kiliś/Metaluna Produkcja sesji Ula Szczepaniak
Gość jakduzo. Goście. Napisano Luty 28, 2008. poznałam pewnego chłopaka ok 1,5 miesiaca temu. coś jakby do niego poczułam, jakos zakodowało się w mojej psychice, ze on mi się podoba..ale
Zakochanie to jeden z najpiękniejszych stanów w życiu człowieka. Wydaje nam się wtedy, że możemy wszystko, świat jest piękniejszy, a ludzie milsi. Jednak czym naprawdę jest uczucie zakochania? Skąd wiemy, że właśnie dopadła nas strzała Amora? I najważniejsze – czy mamy wpływ na to czy się zakochamy? Jeśli wierzyć słowom piosenki „do zakochania jeden krok, jeden jedyny krok nic więcej” można podejrzewać, że niewiele nam potrzeba, żeby się zakochać. Jest w tym sporo racji, tak naprawdę nie mamy żadnego wpływu na to kiedy i w kim się zakochamy. Decyduje o tym zbyt wiele czynników, które są poza naszym zasięgiem np. podświadomość, gust, charakter, a nawet uwarunkowania biologiczne. Niektórzy psychologowie twierdzą, że zakochujemy się w osobach podobnych do naszych rodziców, jeszcze inni uważają, że w grę wchodzą też takie niuanse jak poczucie humoru, zgodność charakterów, podobne przeżycia życiowe, a nawet…zapach. Biolodzy natomiast odarli zakochanie z jego mistycznej natury i głoszą pogląd, że zakochanie to stan psychiczny, który służy przedłużeniu gatunku – słowem, zakochujemy się w osobach, z którymi podświadomie chcielibyśmy się rozmnożyć. Jak jest naprawdę z uczuciem zakochania? Co to jest zakochanie? Jak widać, ciężko jednoznacznie określić co to jest zakochanie? Wszystko zależy od tego z której strony na to spojrzymy. Możemy wierzyć psychologom, biologom, lekarzom, albo…samym sobie. Każdy z nas na pewno był kiedyś zakochany. Pamiętamy to wyjątkowe uczucie, które pozwala człowiekowi przenosić góry. Najlepiej stan zakochania opisuje poniższy cytat: „Spotkanie kogoś, kogo pokocha się z wzajemnością, jest wspaniałym uczuciem. Ale spotkanie bratniej duszy jest uczuciem chyba jeszcze wspanialszym. Bratnia dusza to ktoś, kto rozumie cię lepiej niż ktokolwiek inny, kocha cię bardziej niż ktokolwiek inny, będzie przy tobie zawsze, bez względu na wszystko” (cytat pochodzi z książki „Ps. Kocham Cię”). Bez względu na to, którą teorie przyjmiemy, zakochanie jest pięknym uczuciem, które mogłoby zostać z nami na dłużej. Wokefishing to nowy kontrowersyjny trend w randkowaniu, z którym prawdopodobnie już się spotkaliście. Jest gorszy o ghostingu! >>> Objawy zakochania: fizyczne i psychiczne Do fizycznych objawów zakochania zaliczamy głównie: – przyśpieszone tętno – przyśpieszone bicie serca Zobacz także: – rozszerzone źrenice (istnieje teoria, że jeśli chcemy sprawdzić czy ktoś jest w nas zakochany, powinniśmy zwracać uwagę na jego źrenicę. Osoby, które patrzą na obiekt swoich westchnień mają rozszerzone źrenice, czego nie da się nie zauważyć.) – nadmierna potliwość dłoni i ciała – nienaturalne napięcie mięśni – wypieki – wyższa temperatura ciała – suchość w ustach Jak widać, są sytuacje kiedy mowa ciała może zdradzić nam więcej niż słowa. Nasze ciało wysyła nam dyskretne sygnały, podpowiadając nam, że w naszym życiu pojawiło się uczucie zakochania. Jeśli chodzi o psychiczne objawy zakochania, to należą do nich: – odurzenie miłością. Psychologowie uważają, że stan zakochania można porównać do uzależnienia się od morfiny. Przez pierwsze miesiące chodzimy nieustannie odurzeni miłością, zwiększa się nasza samoocena i chętniej podejmujemy nowe wyzwania. – tęsknota za ukochaną osobą. Nieustannie chcemy przebywać w towarzystwie ukochanej lub ukochanego. Nawet jeśli staramy się myśleć o czymś innym, to ona/on cały czas pojawia się w naszej głowie i chcemy być blisko jej/jego. – trudności z koncentracją – nieustanne dążenie do spotkania – przekładanie dobra ukochanej/ukochanego ponad swoje własne – poczucie szczęścia w towarzystwie ukochanej osoby – bezsenność, problemy ze snem – szybkie zmiany emocjonalne, od apatii po euforię w niedużym odstępie czasowym – wyższa samoocena i zwiększone poczucie własnej wartości Zakochanie a miłość Zakochanie to stan, który trwa około 2 lat. Po tym czasie uczucie zakochania zaczyna znikać i powinna pojawić się miłość. Zakochanie to niejako patrzenie na bliską osobę przez różowe okulary. Nie dostrzegamy wad, widzimy same zalety i dobre strony. Nie dopuszczamy do głosu rozsądku, który czasami podpowiada nam, że może nie wszystko jest tak idealnie, jak byśmy chcieli. Miłość opiera się na tym, że wiemy, że nie musi być perfekcyjnie, żeby było idealnie. Mówiąc, że kogoś kochamy, że to właśnie miłość, mówimy drugiej osobie, że kochamy ją dokładnie taką jak jest. Mamy świadomość wad drugiej osoby, ale jesteśmy w stanie je zaakceptować. Miłość jest trudniejsza niż zakochanie, bo wymaga pracy nad sobą, nad związkiem i dialogiem. Miłość wymaga od nas pójścia na kompromis, ale jeśli znaleźliśmy bratnią duszę, to warto walczyć o miłość cały czas. Jak się zakochać? Nie możemy nakazać sercu się zakochać. Strzała Amora dotyka nas często, czy tego chcemy czy nie. W Możemy walczyć z tym uczuciem albo walczyć o uczucie. Często zdarza się też tak, że im bardziej chcemy się zakochać, tym ciężej spotkać nam właściwą osobę. W momencie, kiedy sobie „odpuścimy” okaże się, że uczucie zakochania przyjdzie do nas samo. A może przyszło już dawno, tylko nie chcieliśmy tego zauważyć? Jeśli chcemy sobie pomóc w zakochaniu się, to jedyne co możemy zrobić, to postarać się mieć otwarty umysł i zadbać o pozytywne nastawienie do świata. Osoby, które dużo się uśmiechają i pozytywnie podchodzą do życia, łatwiej ściągają na siebie uwagę innych. Jak się nie zakochać? Niestety, tak jak wspomnieliśmy, często nie mamy żadnego wpływu na to, czy się zakochamy. Zamiast zastanawiać się jak się nie zakochać i pilnować, by nie pojawiły się u nas żadne nietypowe objawy zakochania, lepiej skupić się na korzystaniu z życia i otworzyć się na pozytywne przeżycia. Prawda jest taka, że jeśli nie potrzebujemy w swoim życiu zakochania, to możliwe, że nas ono ominie. Czy warto jednak zamykać się na to uczucie? Pamiętajmy, że zakochanie ma pozytywny wpływ nie tylko na naszą psychikę, ale i na nasze zdrowie. Nauka już dawno udowodniła, że osoby zakochane rzadziej chorują, mają więcej energii i dużo więcej chęci do życia. Zakochanie jest świetną motywacją do zmian czy osiągania nowych celów. Nie myślmy „jak się nie zakochać” tylko „jak zakochać się we właściwej osobie”, a świat stanie się dla nas dużo piękniejszym miejscem.
Walentynki 2023 we wtorek (14 lutego). Walentynki to okazja do tego, aby pokazać drugiej osobie jak bardzo jest dla nas ważna. W tym artykule znajdziesz zbiór miłosnych wierszyków, rymowanek, propozycji na SMS-a lub wyjątkową wiadomość na Messengera. Sprawdź nasze propozycje! Najpiękniejsze życzenia na walentynki 2023.
Nie bójmy się zakochać na nowo "Jeśli chcemy wejść w dialog z Panem, musimy mieć serce otwarte, bo czasami jest tak, że Pan zamyka usta mówiącego ze względu na zamknięte serce. Jeżeli widzimy, że czasami jesteśmy zagubieni, to musimy pozwolić i z pokorą prosić, by Pan Bóg, który jest naprawdę pokorny, mówił to, co trzeba. Mimo wszystkich trudności i tego, że jesteśmy niegodnymi sługami Jego. Aby się realizował psalm: „Ty mi ukażesz ścieżkę życia”. Abym mógł na zawsze cieszyć się i odpoczywać po Twojej prawicy. Gdybyśmy sami umieli dojść do Boga, nie musielibyśmy przychodzić do kościoła. Moglibyśmy tego dokonać na własną rękę. To jest sens Kościoła, który przychodzi na pomoc niewidomym, paralitykom, tym, którzy nie wiedzą, jak dojść do Pana." ks. Carlos Damaglio Ścieżka naszego życia. Jaka ona jest? O. Remigiusz Recław na rekolekcjach z zespołem Mocni w Duchu często porusza temat naszego podejścia do spraw wiary. Mówi, że Bóg może być dla nas żywy, albo martwy. Kiedy jest żywy? Wtedy, gdy wchodząc do kościoła czujemy Jego obecność, przeżywamy tę Ucztę, angażujemy się. Kiedy Bóg jest Bogiem martwym? Gdy traktujemy Go jak obrazek. Wchodzimy do kościoła, widzimy ołtarz, księdza, śpiewamy, czasem nawet głośno, ale zasadniczo to wszystko. Bóg jest umieszczony w jednym miejscu i sobie tam po prostu jest. Ale nie czujemy szczególnie jego obecności. Gdy opuszczamy kościół, mówimy Panu Bogu: "do zobaczenia." Gdy nasza wiara jest żywa, zabieramy Pana Boga ze sobą, nie pozwalamy na rozstanie. O. Remigiusz przytacza też inny podział filozofii życia. Rozróżnia patrzenie na nie do góry i w dół. Można iść przez życie wiecznie wpatrzonym w ziemię, widząc wszędzie smutek, będąc negatywnie nastawionym do wszystkiego. Taka osoba w każdym nowym wyzwaniu, zadaniu, będzie widziała belkę nie do przeskoczenia, albo przynajmniej dodatkowy ciężar. U człowieka patrzącego w górę trudności nie znikną. Co więcej, nie będzie ich ani trochę mniej. Różnica polega jednak na tym, że w drugim przypadku człowiek łatwiej znosi cierpienie, bo wie, że to ma konkretny sens, że mamy jasny cel, do którego zmierzamy - Niebo. Kiedy słyszę słowa psalmu "Ty mi ukażesz ścieżkę życia", mam przed oczami dość sporą część ziemi, a na niej wyrysowane drogi, którymi mamy przejść. One wszystkie są jak jeden wielki labirynt. Zupełnie jakby ktoś specjalnie chciał nam utrudnić życie. Filozofia patrzenia w górę i w dół jest dosyć prosta. Przecież na to wpadnie każdy. Pocieszać można słowami w stylu "nie martw się, głowa do góry, jakoś to będzie". Chciałbym jednak zwrócić uwagę na to, co widzą osoby patrzące w dół i w górę. Mamy na tym krajobrazie labirynt ścieżek, a na samym końcu cel naszego życia. Gdy patrzymy w dół, widzimy ścieżki. Gdy patrzymy w górę, widzimy cel. Czego nas uczy Pan Bóg? Oczywiście wielu rzeczy, w tym np. pokory, cichości serca, wyrozumiałości dla innych, dobrych manier, odpowiedzialności, konsekwencji w podejmowaniu decyzji itd. Ale w tym wszystkim zamyka się jedno - miłość. Pan Bóg uczy nas kochać. Byłeś kiedyś zakochany? Tak wyrozumiały, tak odpowiedzialny, tak dobrze zmanierowany jak wtedy, to chyba nigdy nie byłeś, nie? Wszystko po to, by wybranka to zauważyła. A patrzyłeś wtedy na trudności, jakie miałeś w zaimponowaniu jej? Czy może cel był dla Ciebie ważniejszy? Czy jak Twoja mama zachorowała i zaczęła potrzebować coraz więcej pomocy, zajmującej dużo Twojego cennego czasu, nie rzuciłaś wszystkiego i inne sprawy nie spadły na dalszy plan? Ktoś by pomyślał, że to nielogiczne, bez sensu, bo powinnaś się rozwijać, dbać o swoją przyszłość, a Ty wolisz siedzieć z mamą. Bo to z miłości. Nagle stajesz się wyrozumiała, cierpliwość nie ma końca. Gdy kochamy innych - patrzymy w górę. Gdy kochamy siebie - patrzymy w dół. W tym drugim przypadku chcemy sami sobie układać ścieżki życia, więc się na nich skupiamy. Ale to nie jest dobra droga. Jednak i na to znajduje się pocieszenie. Drogę można zawsze zmienić. Anielski GPS automatycznie zaaktualizuje informacje o naszym położeniu i naniesie poprawki do trasy, byśmy jak najszybciej powrócili na boży tor. Nie bójmy się przyznać w pokorze, że zbłądziliśmy. Nie bójmy się powrócić na właściwą ścieżkę. I może ktoś jest od nas lepszy, bo nieustannie kocha i przez to jego życie jest naprawdę przepiękne. Ale i my nie bójmy się zakochać. Choćby zupełnie na nowo. "Pierwsza miłość jest jak piętka świeżego chleba." bł. Matka Teresa z Kalkuty
Jak rozkochać w sobie faceta na nowo: 5 rad. 1. Podaruj mu swoją nieobecność; 2. Zacznij znów roztaczać blask; 3. Wzbudź w nim zazdrość; 4. Pojaw się na horyzoncie we właściwym momencie; 5. Wyślij mu silne bodźce
Po latach stabilnego, choć zbyt przewidującego związku łatwo się zakochać. Wystarczy przystojny, mocno intrygujący mężczyzna, całkiem inny niż mąż, by pojawiło się zauroczenie czy pożądanie. Historia stara jak świat. Jak jednak zakochać się ponownie w tym samym, dobrze znanym człowieku? Po latach spojrzeć w oczy bliskiej osoby, z którą jesteśmy „-dzieści” lat i poczuć znajome łaskotanie w brzuchu i…nieco poniżej też? To jest trudne, prawda? To zdarza się znacznie rzadziej! „Mam prawie 41,zakochałam się znów w mężu,seks codziennie i w całkiem innym wymiarze.” Żaneta Szczęśliwy związek nie polega na jednorazowym wyznaniu miłości i poprzestaniu na tym. Żeby być prawdziwie szczęśliwą, powinnaś się zakochiwać w mężczyźnie każdego dnia na nowo. I każdego ranka być pewna, że właśnie jego, a nie kogoś innego chcesz. Co musi się stać, by na nowo odkryć bliską osobę i zakochać się w niej jeszcze mocniej? Musicie się zmieniać? Osoba, z którą się wiążemy, 5 lat później jest inna. Za kolejne 10 lat jeszcze bardziej się zmienia. Dalej jest jeszcze gorzej. Chociaż…czasami dzieje się zupełnie inaczej. Bywa znacznie trudniej. Mianowicie wtedy, kiedy on nie zmienia się w ogóle. Mężczyzna pozostaje w miejscu, a kobieta stawia milowe kroki. On krzyczy za nią gdzieś w tyle, ale ona już nie chce wrócić, bo odkryła, że tam, gdzie się znajduje, jest znacznie ciekawiej. Nawołuje go do siebie, ale…on wcale nie chce przyjść. Dlatego nie jest ważne tylko to, jacy jesteśmy, gdy zakładamy sobie obrączki na palce, ale przede wszystkim to, jacy stajemy się później. Istotne jest to, jak po latach oddziałujemy na siebie, jak patrzymy na świat i jak oceniamy rzeczywistość. Każdy związek to dwie siły, które się ścierają. Istotne, by oprócz błyskawic i grzmotów, które zawsze się pojawiają, powstał wspólny front. Najlepsza mieszanina to te same priorytety, wspólne marzenia i plany. Z…szczyptą tajemniczości. Zakochać się na nowo można w człowieku, którego podziwiamy. Który nas inspiruje, który cały czas Jest dla nas zagadką. Mimo lat, nie powszechnieje, ale wywołuje dreszcz na ciele. Kochać się i siebie Zakochać się można ponownie w mężu, jeśli on kocha siebie i cieszy się życiem. Jeśli Ty również lubisz codzienność i nie traktujesz męża jako osoby, które musi spełniać wszystkie Twoje potrzeby, to macie ogromną szansę na bycie razem aż po kres dni. Jeśli odnajdujesz się w relacjach z przyjaciółmi, rodziną i masz codziennie o czym porozmawiać z nim przy dobrej kawie – to wystarczy, by stworzyć dobry fundament. Randka potrzebna od zaraz To zdumiewające jak wiele par w stałych związkach nie chodzi na randki. Bo po co się męczyć, stroić, wychodzić, wydawać pieniądze? Nie ma czasu, ochoty… Błąd. Wyjścia razem są bardzo potrzebne. Im więcej czasu spędzamy tylko razem, im jest to czas cenniejszy, tym lepiej. Bez telefonu, internetu, stresów, rozmów o dzieciach, tylko we dwoje i w skupieniu. Nawet jeśli randka miałaby polegać na wpatrywaniu się w piękno przyrody. Ważne, że razem. Tak, jak pocałunki, przytulanie, każdego dnia. Badania pokazują, że w stałych związkach coraz mniej się całujemy. A każdą taką formę uczuć traktujemy jako preludium do seksu. Całkiem niepotrzebnie! Problemy te małe i większe Co jeszcze wzmacnia związek? Czyni go atrakcyjniejszym? Na pewno…problemy. Tak, to paradoksalnie właśnie pokonywanie wspólnie przeszkód wzmacnia nas jako parę. Sprawia, że stajemy się jeszcze bliżsi. To dlatego, lepiej gdy para sama się dorabia. Krok po kroku realizuje plany i spełnia marzenia. To dużo lepsza opcja dla niej niż sytuacja, kiedy wszystko dostaje się „na gotowe”. Pewnie, zbyt duży natłok problemów może złamać nawet najsilniejszego człowieka, jednak „normalna” dawka życiowych zawirowań to dodatkowy powiew emocji. Z tego też powodu stanowi doskonałą motywację do rozwoju. A rozwój we dwoje smakuje jeszcze lepiej. Zakochać się w mężu jeszcze raz Co zatem zrobić, by zakochać się w mężu jeszcze raz? Nie zapominaj o sobie. Pielęgnuj w sobie cechy, które uważasz za dobre. Nigdy się nie poświęcaj. Bądź zaangażowana, bo angażujemy się w rzeczy, które są dla nas ważne. Poświęcenie to przymus. Nie zmuszaj się. Rozmawiaj szczerze. Mów o tym, co dla Ciebie ważne. Usłysz, co się liczy dla Twojego partnera. Zamiast krytykować, postaraj się doceniać. Mów wprost czego potrzebujesz. Nie bój się powiedzieć: „To mnie wiele kosztowało. Doceń to, proszę. Przytul mnie”. Bądź życzliwa i empatyczna. Badania pokazują, że uczucia te pozwalają na długo zachować miłość. Przytulajcie i całujcie się jak najczęściej. Próbujcie nowych rzeczy. Życie to przygoda.
Miłość sprawia, że się lubimy, że dobrze się czujemy w swoim towarzystwie, że brakuje nam siebie, gdy rozstajemy się na jakiś czas. Dlatego pierwszym krokiem, by się w sobie na nowo zakochać, jest tworzenie okazji do tego, by druga osoba poczuła się kochana.
Jestem wdową i chciałabym ponownie wyjść za mąż, ale moje dzieci są temu przeciwne. Proszę wybaczyć poufałość, droga teściowo, ale chcę zwrócić się bezpośrednio do pani. Życie dało pani wiele i wiele także zabrało. Nie stało się tak z woli człowieka, tego typu decyzje podejmuje Ktoś Wyższy. Jego decyzje z pewnością mają na celu nasze dobro, choć czasem trudno nam to dostrzec. Pani natomiast zrozumiała, że owe decyzje są zawsze podyktowane miłością. Z tego powodu nie zamknęła pani swego serca na miłość i pokochała raz jeszcze. Zakochać się wolno w każdym wieku, nie jest to tylko przywilej młodości - ci, którzy tak twierdzą, muszą jeszcze przejść długą drogę i wiele zrozumieć. Nie jest to także kaprys naszego umysłu czy naszego serca. Zakochać się jest naszym obowiązkiem, połączonym bezpośrednio z odpowiedzialnością, która spoczywa na nas z racji tego, że jesteśmy ludźmi. To najpiękniejsza rzecz, jaka może się nam przydarzyć. To jedyny sposób, aby pozostać w łączności z rzeczywistością. Być może nie chodzi pani o miłość, ale o pragnienie czyjegoś towarzystwa, obecności, dialogu. Chce pani w uczciwy sposób wypełnić pustkę po zmarłym mężu. A dzieci są przeciwne. Z jakich powodów? Z powodu wieku, konwenansów, niechęci do uznawania życia uczuciowego i seksualnego rodziców, zazdrości w stosunku do obcej osoby, która nagle ma wejść do nie swojej rodziny, chęci udowodnienia, że potrafią z powodzeniem zastąpić ojca. To nie są poważne powody. Dzieci nie chcą nawet spojrzeć na sprawę z punktu widzenia praw matki, prawa do ułożenia sobie życia na nowo. Jest ono niezbywalne, i nikt nie powinien mieć co do tego wątpliwości. Dzieci mogą twierdzić, że nie odmawiają matce (lub teściowej) tego prawa, ale nie rozumieją, dlaczego kobieta w jej wieku wplątuje się w nową historię miłosną. Po co? Żeby trafić na jednego z tych wdowców, którzy oszukują starsze panie, omamiają je, poślubiają na krótko dla ich pieniędzy, nie dla ich towarzystwa. Sąsiedzi przy okazji dobrze się bawią, widząc pannę młodą w takim wieku. Defetyzm na wielką skalę. Tak, jakby wszystkich tych zastrzeżeń nie można było równie dobrze odnieść do historii miłosnych pani dzieci. Ja natomiast twierdzę, że ma pani wystarczająco dużo doświadczenia, aby podjąć dobrą decyzję, i wystarczająco dużo siły, aby zmierzyć się z ryzykiem, które trzeba podjąć. Jednym słowem - ma pani serce i rozsądek potrzebne do stworzenia nowego związku. A zatem? Decyzję musi pani podjąć samodzielnie. Proszę nie pytać dzieci o zgodę (czy one panią prosiły o pozwolenie na ślub?) i nie skazywać siebie na życie w potajemnym związku, poświęcając cały czas na wymyślanie sztuczek, dzięki którym dzieci nie dowiedzą się o całej sprawie. Niech pani miłość, przyjaźń, związek (jakkolwiek bądź pani to nazwie) rozwija się na oczach wszystkich. Zazwyczaj dzieci, zięciowie i synowe, którzy nie wstydzą się ludzkich odruchów, nie mają nic przeciwko powtórnym związkom rodziców. Mogą sobie pozwolić na jakąś dowcipną uwagę, ale uszanują ich decyzję. Gdyby jednak okazali się w tej sprawie stanowczy i nieustępliwi, proszę nie zwracać na to uwagi. Pani życie nie zależy od nich i nie ma pani wobec nich żadnego długu do spłacenia. To jeszcze nie koniec. Decydując się na ponowne małżeństwo, nie wyrządza pani nikomu krzywdy. Przeciwnie - wzbogaca pani rodzinę o kogoś, kto wniesie do niej miłość, serdeczność, chęć życia. Dzieci powinny być za to wdzięczne, podziękować i trzymać za was kciuki. Więc proszę nie dać się zastraszyć szantażami typu: "Nawet nie myśl o wpuszczeniu do domu tego typa, nie wymagaj, abym traktował go jak ojca, mamy tyle problemów, a ty bawisz się w drugie małżeństwo z pierwszym lepszym, dla jednego byłaś już służącą, teraz chcesz dla innego, masz tyle lat, a zachowujesz się jak nastolatka, szybko się pocieszyłaś po stracie ojca". Istnieją dzieci okrutne i głupie, która uważają, że życie ich rodziców zależy od nich. W ten sposób wszystko zostaje postawione na głowie: rodzice dali im życie, a one korzystają z niego, ze świata, z obecności rodziców, widząc we wszystkim swoją prywatną własność, nad którą mają władzę życia i śmierci. Kiedy takie dzieci zakładają własne rodziny, nie rezygnują z tej wymuszonej własności, lecz myślą, jak wzmocnić swoją władzę nad nią: teraz, gdy same mają rodziny, próbują jednocześnie decydować o losach rodziny, z której wyszły. Wydaje im się, że awansowały na obrońców swoich rodziców, przede wszystkim gdy chodzi o wdowę lub wdowca. Odtąd to one, dzieci, będą decydować za innych. Droga teściowo, proszę zostawić ich w spokoju z ich mrzonkami i iść własną drogą. Proszę się pozbyć fałszywego wstydu: jakość pani uczuć nie zależy od pani wieku, ale od uczciwości pani życia. Żyjemy w społeczeństwie, które boi się serca. Oby jak najwięcej było takich, którzy w nie wierzą, jak pani. Więcej w książce: Zawód - teściowie - Redigolo Giampaolo
Zasługuję na to, abym czuła się skąpana w miłości, abym żyła w szczęściu, w zdrowiu i w ukochaniu” – „Miłość po czterdziestce” Jak podaje raport JRC, aż co 4 obywatel Unii Europejskiej czuł się samotny podczas pierwszych miesięcy pandemii).
Jak zakochać się na zawołanie?Czy można się zakochać?Czy da się zakochać ponownie?Jak na nowo rozpalić iskrę w związku?Jak zakochać się w sobie na nowo?Jak go rozkochać w sobie na nowo?Jak go pokochać na nowo?Jak pisać z chłopakiem żeby się zakochał?Jak przywrócić związek? Jak zakochać się ponownie w swoim partnerze Zatrzymajcie się, spójrzcie na siebie i zobaczcie siebie naprawdę … Zróbcie jedną rzecz inaczej niż zwykle. … Wyłamcie się z rutyny i spróbujcie czegoś nowego. … Zadawajcie sobie pytania i słuchajcie uważnie. … Doceniajcie siebie nawzajem za wiele drobnych codziennych rzeczy. Jak zakochać się na zawołanie? Nie jesteśmy w stanie zakochać się na zawołanie, bo trzeba po prostu trafić na odpowiednią osobę, taką, która ma wspólne pasje, podobne podejście do życia, podobne cele i marzenia. Choć często mówi się, że zakochujemy się w totalnych przeciwieństwach nas samych, w gruncie rzeczy wcale nie jest to prawdą. Czy można się zakochać? Naukowcy dowodzą, że zakochiwanie się to nic innego jak szereg procesów chemicznych, które zachodzą w naszym mózgu i stopniowo obejmują całe ciało. Dlatego zakochani czasem czują motyle w brzuchu, na widok ukochanego oblewają się rumieńcem, a panom z wrażenia pocą się ręce. Miłość zaczyna się nie w sercu, ale w głowie. Czy da się zakochać ponownie? Ludzie zakochani, którzy zakochują się w sobie drugi raz, to ludzie na prostej drodze do prawdziwej miłości. Ta najpiękniejsza z relacji nie jest przecież oczywista. Nie pojawia się od razu. Czasem bywa dopiero początkiem do czegoś jeszcze innego, czegoś więcej. Jak na nowo rozpalić iskrę w związku? Wystarczy „Kocham Cię” rzucone niby mimochodem do partnera – te magiczne słowa powtarzane codziennie mogą zdziałać cuda i rozpalić na nowo ogień w naszej relacji. Naszą relację mogą podsycić także różnego rodzaju gry. Wspólne oddawanie się rozrywce przypomni nam o beztroskich chwilach początków relacji. Zaakceptuj siebie w bólu Doświadczaj go i oswój się ze wszystkimi towarzyszącymi mu emocjami: smutkiem, gniewem, złością, bezradnością, poczuciem beznadziei. Pozwól sobie na łzy. Wygadaj się bliskim, przyjaciołom, terapeucie czy komukolwiek masz ochotę. Uświadamiaj sobie to, co czujesz. Jak go rozkochać w sobie na nowo? Mężczyźni często narzekają na gadatliwość kobiet a ich strategią jest „wyłączanie się” i puszczanie damskich monologów mimo uszu. Im mniej mu powiesz, tym bardziej go zainteresujesz. Złowisz go w sidła rozmowy, jeśli zastosujesz haczyk w postaci mocnego, chwytliwego hasła. Jak go pokochać na nowo? Na początek wystarczy, że razem pomilczycie i przemyślicie swoje uczucia, marzenia, obawy i pragnienia. Później podzielcie się swoimi spostrzeżeniami ze swoją drugą połówką. Taka szczera wymiana zdań to pierwszy krok konieczny do tego, żeby pokochać na nowo. Jak pisać z chłopakiem żeby się zakochał? Jeśli znasz jego zainteresowania, na pewno będzie łatwiej. Wymień ulubiony zespół, film, albo temat, który go dotyczy. W ten sposób odwrócisz uwagę od tej całej presji, jak szybko odpisujesz i co dokładnie. Będzie chciał zabłysnąć i zaangażuje się. Jak przywrócić związek? Poznać siebie lepiej zapewnia inną perspektywę Jeśli się zastanawiasz, jak odzyskać związek, musisz zdawać sobie sprawę z tego, co wniosłaś w tę relację i co możesz dać. Tak więc ten czas spędzony w samotności umożliwia także analizę własnej osoby, jako potencjalnego partnera.
Read 1. Chciałbym się zakochać from the story It's You by illegalBlond3 with 852 reads. liam, ziam, zayn. Liam siedział na swoim dużym skórzanym fotelu. Za s
Trwanie i kochanie – jak wiele mówią te słowa… Jednakże, czy są one możliwe zawsze i na zawsze? Nie popadajmy w skrajności – każdy z nas dobrze wie, że jeśli jesteśmy w związku już kilkanaście, czy kilkadziesiąt lat to odczuwamy ogromną różnicę między tym, co było na początku, a stanem obecnym. Tak, jak z upływem czasu my sami się zmieniamy, to i zmianie ulega nasza relacja z partnerem. Dlaczego nie jest tak jak na początku związku? Codzienne obcowanie z drugą osobą daje możliwość poznania, a co za tym idzie następuje proces przyzwyczajania się. Przyzwyczajamy się do siebie – pewne sytuacje przestają być nowe. Bywa i tak, że wkrada się rutyna – mówiąc potocznie: „znamy się jak łyse konie”. Coś na zasadzie nic nas już nie zaskoczy, a nawet nie zadziwi… Przyzwyczajenie wiele zmienia. Wkrada się rutyna, a nawet obojętność… Gdzie się podział ten dotyk, który działał cuda? Gdzie ta melodia, która przyspieszała rytm bicia serca? Gdzie te „motylki w brzuchu”? Jak znów się w sobie zakochać? Samo myślenie o miłości nic nie zmieni. W tym momencie liczy się działanie. Zastosowanie dodatkowych „technik wzmacniających” związek może być w tym momencie zbawienne dla uczucia miłości w związku. Budując miłość – przyciągamy nowe uczucia. Nie możemy zapominać o tym, że to nasza postawa świadczy o tym, jak bardzo ponownie się do siebie zbliżymy. Odpowiedz proszę na pytania: Co jesteś w stanie zrobić, by odnowić ogień miłości? Co jesteś w stanie zmienić w sobie, by uczucie na nowo wróciło? Jakie kroki trzeba podjąć, aby miłość wróciła? W pierwszej kolejności – rozmowa i zaciekawienie. Każdy z nas lubi mówić o sobie, gdy odczuwa, że drugą osobę to naprawdę interesuje. Pewnie uznasz, że wasza rozmowa i tak skończy się na ustalaniu obowiązków domowych, więc lepiej ominąć ten podpunkt… I tu się mylisz!!! Jeśli pozwolisz na to – to tak się stanie. Zaciekawienie, to coś więcej niż pytania o spędzony dzień w pracy. Zaciekawienie, to zagłębienie się w uczuciach drugiej osoby. Załóżmy, że istnieje taka piosenka, którą oboje znacie i przypomina wam te momenty, które były wypełnione zakochaniem. Włącz ją – niech dom wypełni się jej dźwiękiem. Przytul się do partnera – obejmij go, jak dawniej to robiłeś/aś. Zapytaj o to, co czuje – zapytaj o emocje… Pamiętaj, że praca nad utrzymaniem miłości nigdy się nie kończy. Jeśli kiedyś robiłeś/aś ukochanemu/ ukochanej niespodzianki – to wróć do tej tradycji. Znów poczuj w sobie tę energię. Komplementy? Jak najbardziej TAK !!! Prezenty? Wielkie TAK !!! A teraz coś bardzo ważnego – nigdy, przenigdy nie wolno wam zapomnieć o wspomnieniach. Skonstruujcie niepisaną umowę, że 4 razy w miesiącu – jeden dzień będzie należał tylko dla was. Niech to będzie wypad do kina, romantyczny obiad, spacer w blasku księżyca… A może po prostu wieczór na kanapie w świetle świec. Ten czas ma być wypełniony rozmową i czułością. Sprawy bieżące mają być przełożone na później. Ten dzień ma być inny niż wszystkie. Ma zostać wypełniony wspomnieniami. Niech każde z was przypomni sobie zdarzenie z przeszłości, które sprawiło obydwojgu wielką przyjemność. Zamknijcie oczy niech ten czas wróci… A może zaplanujecie, że znów go powtórzycie? Kreatywność leży w waszych rękach… Romantyczne wspomnienia rekonstruowane w pamięci działają cuda – warto przekonać się o tym na własnym związku. Choć możesz uznać, że artykuł krótki i banalny, a nawet zbyt prosty to zapewniam Cię, że nic nie stoi na przeszkodzie, abyś Ty spróbował tych „małych” pomysłów. Każdy związek jest wart utrzymania ognia miłości – jeśli miłość była prawdziwa, to na pewno jej żar wróci. Wszystkim czytelnikom życzę rozkochania w kochaniu… !!! W jaki sposób Ty podtrzymujesz ogień miłości? Podziel się z nami swoimi cennymi wskazówkami na życie wypełnione miłością… Autorka: Agnieszka » O MNIE ODSZUKAJ RADOŚĆ W KILKU SŁOWACH - CZYTAJ i UCZ SIĘ DZIENNIK MIŁOŚCI WŁASNEJ „DZIENNIK MIŁOŚCI WŁASNEJ” to e-book dla każdego, kto chce zacząć siebie kochać. To propozycja dla wszystkich którzy pragną patrzeć na siebie oczami szacunku, zrozumienia, akceptacji i wdzięczności ❤❤❤ (więcej…) CZYTAJ ELIKSIR PEWNOŚCI SIEBIE ELIKSIR PEWNOŚCI SIEBIE, czyli jak pokonać wewnętrzne i zewnętrzne blokady? Istnieją takie momenty, w których z wielkim cierpieniem na duszy wątpimy w siebie. Nie czujemy się zbyt dobrze we własnej skórze, odczuwamy ucisk w gardle, nogi odmawiają posłuszeństwa, a serce zbyt szybko zaczyna bić. Człowiek sam ze sobą czuje się źle. A wszystko z powodu kulejącej pewności siebie, która daje o sobie znać, w takich momentach, które są dla nas nazbyt obciążające. Dlatego postanowiłam napisać książkę, która dokładnie zobrazuje, jak stać się pewnym siebie człowiekiem. (więcej…) CZYTAJ Źródła braku pewności siebie, czyli skąd u ludzi niskie poczucie wartości? „Źródła braku pewności siebie” to e-book dla każdego, kto chce wziąć pewność siebie w swoje ręce i podjąć decyzję, co dalej powinien z nią zrobić. To nade wszystko źródło schematów głęboko zakorzenionych w podświadomości. To prawda o tym skąd u ludzi niskie poczucie wartości, jak również o tym, co wpływało i wpływa cały czas na naszą pewność siebie. W e-booku: (więcej…) CZYTAJ TOXIC 2, jak poradzić sobie z miłością, która Cię niszczy? Toksyczna więź… Coraz bardziej świadomi, a jednak wciąż tak bardzo nieświadomi… Niestety wciąż zbyt wiele osób tkwi w toksycznych relacjach, całkowicie rujnując swoje zdrowie psychiczne. Nazbyt wiele osób wciąż nieświadomie oddaje swoje życie w ręce wampira emocjonalnego. Traci wszystko – szczęście, radość, poczucie bezpieczeństwa, spokój, swoje prawa, zdrowie i to wszystko w imię zasad, które zostały zbudowane przez toksycznego wampira. Jednak w życiu każdego z nas przychodzi taki moment w których pragniemy tylko jednego – wolności i rozumienia… Czy należysz do tych osób? (więcej…) CZYTAJ TOXIC, jak sobie radzić z osobami, które utrudniają Ci życie? Emocjonalnie wykorzystani… Emocjonalny wampir to szantażysta o wielu twarzach. Gra i wykorzystuje – owija sobie nas wokół palca i nawet nie wiemy kiedy, a już zachowujemy się tak, jak on sobie tego życzy. To nie Twoja wina!!! Emocjonalny szantażysta to cholerny manipulator – wykorzysta wszystko i wszystkich, by zdobyć to, co jest mu w danej chwili potrzebne. W nosie ma uczucia innych – najważniejsze to podbudowanie własnego ego… Najtrudniejszy moment naszego życia to ten, w którym w końcu zdajemy sobie sprawę z faktu, że ta osoba nas krzywdzi. Ciągła krytyka, obgadywanie, niedorzeczne plotki, brak szacunku, obojętność ze strony bliskich… Odczuwasz to u siebie w życiu? (więcej…) CZYTAJ CZARNA KSIĘGA PERSWAZJI Sztuka perswazji to sposób na życie… Choć mylona z manipulacją, to jednak jest bardzo daleka od tego postępowania… Perswazja to sposób przekonywania do własnych racji bez wpływu na zdrowie innej osoby. Pomaga dojść do konsensusu poprzez dyskusję zainteresowanych stron nad zaistniałym problemem – tym samym otwiera drogę do jego rozwiązania. Jest również nieodzownym czynnikiem łagodzącym wszelkie kłótnie, czy spory. Należy pamięć, że perswazja nie polega na zmuszaniu, jak to lubi robić manipulacja. Perswazja nigdy nie jest powiązana z kłamstwem, czy mówieniem nieprawdy. Skupia się przede wszystkim na argumentowaniu danych twierdzeń i postaw w sposób rzeczowy i kompetentny. …ale dość z teorią… Czas zobaczyć, czego nauczy nas CZARNA KSIĘGA PERSWAZJI… Publikacji pomoże przede wszystkim opanować bezcenne techniki życia wśród wielu różnych osobowości… (więcej…) CZYTAJ DEPRESJA NIEWIDZIALNY WRÓG DEPRESJA WCIĄŻ OBECNA… Do tej pory na temat depresji powstało wiele książek, jednak wszystkie „jakieś takieś”… Niby służą pomocą, a wciąż zbyt wiele w nich skomplikowanych terminów… Zbyt mało poradników – zbyt mało prostych przekazów… Dzisiaj chcę Ci przedstawić pozycję, która jest daleka od medycznych nierozumianych słów. Nie znajdziesz tu nic trudnego do zrozumienia. Ta książka jest napisana, by służyć i pomagać – ma zwiększyć świadomość samego chorującego, jak i jego najbliższych, którzy walczą razem z nim. (więcej…) CZYTAJ ZBURZĘ TEN MUR CZAS NA ZMIANY… Czy masz czasem tak, że gdziekolwiek się ruszysz, to napotykasz na mur? Próbujesz coś zmienić, coś osiągnąć, ale nic się nie zmienia? Jest pewien sposób na to… Czas zburzyć ten okropny mur, który przez lata budowany był przez porażki, negatywne myśli, krzywdzące opinie, brak pewności siebie, trudne dzieciństwo, okrutne utarte schematy… Wszystko, czego teraz potrzebujesz, to uświadomienie sobie, jak dotrzeć do własnego szczęścia. Dzięki tej książce odzyskać siebie – zrozumiesz i zaakceptujesz, a przede wszystkim nauczysz się prawdziwie żyć. Trener rozwoju osobistego pomoże Ci zrozumieć, co to znaczy żyć pełnią życia. (więcej…) CZYTAJ WŁADCA SŁOWA Władca słowa… Jak skutecznie i celnie wymierzać słowo, aby osiągnąć władzę nad ludzkimi emocjami? Książka, której opis właśnie czytasz, stawia sobie za cel dać Ci władzę nad ludzkimi emocjami. Będzie tu mowa o tym, jak możesz się nauczyć sięgać poza racjonalne motywy innych ludzi i oddziaływać bezpośrednio na ich instynkty, rozbudzając i rozpalając swymi słowami ich wyobraźnię. Pokażemy Ci, w jaki sposób, sięgając poza racjonalne motywy słuchacza, możesz rozpalać wyobraźnię samymi słowami. Czyli, w skrócie, dowiesz się przede wszystkim… Nauczy się – Jak bezpośrednio wpływać na ludzkie instynkty, emocje i wyobraźnię, sprawiając, że wszelkie Twoje sugestie staną się nieodparcie fascynujące, zniewalające i hipnotyczne? (więcej…) CZYTAJ POTĘGA ŻYCIA – Jak zacząć od nowa, nie zmieniając wszystkiego wokół? Każdy z nas w pewnym momencie swojego życia staje oko w oko z potrzebą zmiany, która często przychodzi niespodziewanie i od której tak naprawdę nie ma odwrotu. Zmiana dotyczy różnych sfer naszego życia, ale w dużej mierze będzie krążyć wokół wewnętrznej potrzeby natychmiastowej odmiany własnego losu… Wewnętrzny głos krzyczy: „muszę coś zmienić, bo inaczej zwariuję”… Zmiana jest nieunikniona, a Ty od dzisiaj stajesz się jej mapą i przewodnikiem… (więcej…) CZYTAJ
Stream Freaky Boys - Chciałbym Się Zakochać W Tobie by Disco Remix on desktop and mobile. Play over 320 million tracks for free on SoundCloud.
Najczęściej zakochujemy się w osobach, których tak naprawdę nie znamy. A to, że ich nie znamy jest głównym źródłem fascynacji. 5 lat temu wypowiedzieliśmy ważne słowa: Ślubuję Ci … Przez ten czas nasze uczucie ewoluowało, dojrzeliśmy do tego by zostać rodzicami. Zakochanie minęło, ale pojawiła się mądra miłość – dobro drugiej osoby ponad moje dobro. Miłość składa się właśnie drobnych gestów, ale również z serii kompromisów. Małżeństwo to wyzwanie, ale jesteśmy dumni, że je podjęliśmy. Dziś wszystko łączy się w całość, jesteśmy jak Kółko Krzyżyk – grą, która przy dobrze grających graczach zawsze kończy się remisem. Wystarczy przestać walczyć ze sobą … Zanim to zrozumieliśmy bywało różnie – jak to w małżeństwie. Im dłużej/więcej jesteśmy z daną osobą, tym więcej o niej wiemy. Coraz częściej zaczynamy wypominać sobie swoje wady (bo kto ich nie ma?). Dzieci rosną, czas ucieka, a nam ciągle czegoś brakuje. Czego? Siebie. W takich sytuacjach ludzie uciekają w pracę, zdradę lub zwyczajnie się rozwodzą. Bycie blisko i dzielenie ze sobą różnych doświadczeń jest istotą związku. Jak wiecie budujemy dom, a z tym związane są różne perypetie. Cel mojego męża – jak najszybciej go zbudować, cel mój: inwestujmy w siebie, nie w nowy dom. Konflikt interesów. Gdy pojawił się temat wyboru działki, kolejno projektu, nie byłam na to gotowa. Żyłam wówczas dziećmi, chciałam cieszyć się codziennością, a nie rozmawiać wyłącznie o planach, oszczędnościach. Pamiętam jak któregoś dnia zmęczona tą sytuacją powiedziałam: „i po co Ci ten dom, jak tak dalej pójdzie, zamieszkasz w nim sam”. Bo dom, to nie tylko budynek, to nie tylko adres – dom, to miejsce, do którego chce się jak najszybciej wrócić po pracy, bo tam czekają kochający Cię ludzie. Jestem kobietą, która gdy czuje się samotna, potrafi zamknąć się w swoim świecie i zadręczać pytaniami „co robię źle?”. Zrozumiałam jednak, że muszę wziąć odpowiedzialność za to, co dzieje się w mojej głowie i odrzucić, to co przeszkadza. Wiem jedno, nie możemy edytować charakteru mężczyzny, on nigdy się nie zmieni, ale … możemy rozmawiać. Odzyskać kontrolę i wspólnie zastanowić się nad zmianą. Choć bywa i tak, że nie na wszystko w życiu trzeba mieć wpływ. Niektóre sprawy lepiej pozostawić swojemu biegowi i nie starać się za bardzo. Ale warto zacząć myśleć o sobie jako o osobie szczęśliwej, a nie takiej z problemami. Jest taka zasada, że jak robisz cały czas to samo, to cały czas otrzymujesz takie same efekty. Dlatego my postawiliśmy na zmiany, wspólne podróże, wieczory wolne od pracy. Każdy z Nas potrzebuje miłości, uwagi, docenienia, spędzania czasu we dwoje, romantycznych niespodzianek, dbałości o intymność. Czy można zakochać się w kimś, kogo dobrze się zna? Mój mąż nie jest tylko moim partnerem, jest kimś więcej – moim przyjacielem. Od początku naszej znajomości moje uczucie do niego nie było tak silne, jak teraz. Czuje się jakbym zakochała się po raz drugi. Można więc zakochiwać się codziennie na nowo, jeśli się o to zadba i będzie doceniać się siebie nawzajem, nawet za małe błahostki :). zdjęcia:
Chciałbym Się Zakochać W Tobie (Radio Mix) 2: Freaky Boys – Chciałbym Się Zakochać W Tobie (Extended Mix) 3: Freaky Boys – Chciałbym Się Zakochać W Tobie (Instrumental) 4: Freaky Boys – Do Białego Rana (Radio Mix) 5: Freaky Boys – Moje Serce Bije Bum Bum (Radio Mix) 6: Freaky Boys – Moje Serce Bije Bum Bum (Freaky Boys Club
Zakochać się na nowo W trzecią Niedzielę Wielkanocną w aklamacji padły słowa, będące chyba najważniejszą prośbą, jaką możemy kierować do Boga. Bo nie ma nic ważniejszego niż miłość do Słowa Bożego i rozumienie niana aklamacja brzmiała: „Panie Jezu, daj nam zrozumieć Pisma, niech pała nasze serce, gdy do nas mówisz”. To jest genialne zdanie, którym powinniśmy zaczynać każdy dzień. Dlaczego? Rozum„To zaś, co niegdyś zostało napisane, napisane zostało i dla naszego pouczenia, abyśmy dzięki cierpliwości i pociesze, jaką niosą Pisma, podtrzymywali nadzieję” (Rz 15, 4) i w innym jeszcze miejscu: „Wszelkie Pismo od Boga natchnione (jest) i pożyteczne do nauczania, do przekonywania, do poprawiania, do kształcenia w sprawiedliwości - aby człowiek Boży był doskonały, przysposobiony do każdego dobrego czynu” (2 Tm 3,16 - 17). Znaczenie Biblii zostało podkreślone także w dokumencie Sobory Watykańskiego II Dei Verbum. Czytamy w nim między innymi: „Trzeba więc, aby całe nauczanie kościelne, tak jak sama religia chrześcijańska, żywiło się i kierowało Pismem św. (...) Tak wielka zaś tkwi w słowie Bożym moc i potęga, że jest ono dla Kościoła podporą i siłą żywotną, a dla synów Kościoła utwierdzeniem wiary, pokarmem duszy oraz źródłem czystym i stałym życia duchowego”. Słowo Boże powinno nas kształtować - prostować nasze myślenie i postępowanie, pomagać w podejmowaniu dobrych decyzji i rozumieniu sytuacji, w jakiej się znajdujemy. Dlatego tak bardzo potrzebujemy światła Ducha Świętego przy czytaniu Biblii, a także sensownych kazań i komentarzy, które nam w tym pomogą. Pan Bóg, dając nam swoje Słowo, wykazał się ogromnym zaufaniem - możemy zrobić z nim wszystko, czyli nagiąć do własnych przekonań albo po prostu odrzucić. Ale ono jest i mimo że są w nim fragmenty, które niektórym wydają się zbyt trudne, to jednak w tym, co najistotniejsze Pan Bóg jest jasny i klarowny. Nie mamy wątpliwości, co do przykazań, które przez wieki nie zostały zmienione ani zredukowane do jakiejś bardziej przyswajalnej wersji. Jednocześnie bezdyskusyjna jest wierność i cierpliwość Boga, który mówi: „nie mam upodobania w śmierci bezbożnego, ale chcę, aby bezbożny porzucił swoje niegodziwe postępowanie i ocalił życie” (Ez 33,11). Dzieje się tak, ponieważ „miłosierny jest Pan i łaskawy, nieskory do gniewu i bardzo łagodny” (Ps 103,8).Biblia daje nam jedyny właściwy obraz Boga. Możemy mieć też oczywiście własne doświadczenia, ale jeśli ich interpretacja daje nam obraz sprzeczny z tym, co mamy w Piśmie świętym, to coś jest nie tak. To przydarzyło się apostołom po ukrzyżowaniu i zmartwychwstaniu Jezusa. Emocje sięgają zenitu. Przerażenie, smutek, wątpliwości i zamieszanie. Wszystkie proroctwa, a także słowa samego Jezusa, który nie raz uprzedzał ich o tym, co się wydarzy, są chyba ostatnimi rzeczami, jakie mogłyby im przyjść do głowy. Co robi zatem Jezus? Uczniów idących do Emaus, wielkich znawców Pisma, trochę gani, mówiąc „«O nierozumni, jak nieskore są wasze serca do wierzenia we wszystko, co powiedzieli prorocy! Czyż Mesjasz nie miał tego cierpieć, aby wejść do swej chwały?» I zaczynając od Mojżesza poprzez wszystkich proroków wykładał im, co we wszystkich Pismach odnosiło się do Niego”. Podobnie dzieje się, gdy ukazuje się Apostołom. Pokazuje im swoje ciało i zjada kawałek ryby, mówiąc: „«To właśnie znaczyły słowa, które mówiłem do was, gdy byłem jeszcze z wami: Musi się wypełnić wszystko, co napisane jest o Mnie w Prawie Mojżesza, u Proroków i w Psalmach». Wtedy oświecił ich umysły, aby rozumieli Pisma”. Jezus najważniejsze wydarzenia z własnego życia wyjaśnia na podstawie Pisma i tego, co mówił (a co też mamy w Biblii). Wyjaśnia to ponadto tym, którzy byli najbliżej Niego i łazili z Nim przez trzy lata, więc tym bardziej my potrzebujemy Słowa Bożego, by we właściwy sposób patrzeć na swoje życie i je rozumieć. To jest konieczne. SerceNie da się być wiernym i w pełni zaangażowanym bez miłości. Potrzebujemy nie tylko rozumieć słowo Boże, ale także się w nim zakochać. Może po raz kolejny, a może po raz pierwszy. Bp Grzegorz Ryś do kleryków w kontekście kapłaństwa powiedział: „Ciężarem nie do uniesienia jest jarzmo, do którego nie masz serca. I nie przyjąłeś go sercem. To, czego nie kocham, to, z czym się nie utożsamiam, to, czego nie przyjąłem do swojego wnętrza stanie się bardzo szybko w moim życiu jarzmem, którego nie uniosę”.Te słowa idealnie wpisują się w relację każdego z nas do Pisma Świętego. Jeśli nie kocham Biblii, jeśli nie pała moje serce, kiedy ją czytam, jeśli jej treść przestała mnie poruszać, wówczas słuchanie słowa staje się jarzmem, od którego zaczynam uciekać. Bo przecież od lat słyszymy to samo i literalnie nic innego nie przeczytamy. Niektóre fragmenty znamy na pamięć. Wiemy, jakie słowa padną za chwilę, zanim usłyszymy je z ambony. Wieje więc nudą. Zniechęcamy się i nużymy. Rezygnujemy z sięgania po to, co tak naprawdę stanowi źródło życia. Św. Jan z mocą pisze do Kościoła w Efezie: „Ty masz wytrwałość i zniosłeś cierpienie dla imienia mego - niezmordowany. Ale mam przeciw tobie to, że odstąpiłeś od twej pierwotnej miłości. Pamiętaj więc, skąd spadłeś, i nawróć się, i pierwsze czyny podejmij!” (Ap 2, 3). Wprawdzie Tydzień Biblijny za nami, ale nigdy nie jest za późno, by odnowić swoją miłość do Biblii, by znów się w niej rozkochać na całego. By przypomnieć sobie, jak jest słodka. A jeśli nigdy czegoś takiego nie doświadczyliśmy, to może po raz pierwszy spójrzmy w taki sposób na nasze Pismo Święte. Naprawdę warto oddać mu serce i czas. Form jest wiele - możemy czytać Pismo Święte od początku do końca, rozważać słowo z dnia, modlić się za pomocą lectio divina czy skrutacji. Ale niech na serio zacznie w nas pałać serce, kiedy mówi do nas Bóg. Katarzyna Kędzierska? Galeria zdjęć
. q97kyrjzdl.pages.dev/395q97kyrjzdl.pages.dev/206q97kyrjzdl.pages.dev/75q97kyrjzdl.pages.dev/189q97kyrjzdl.pages.dev/415q97kyrjzdl.pages.dev/68q97kyrjzdl.pages.dev/635q97kyrjzdl.pages.dev/922q97kyrjzdl.pages.dev/486q97kyrjzdl.pages.dev/566q97kyrjzdl.pages.dev/186q97kyrjzdl.pages.dev/873q97kyrjzdl.pages.dev/240q97kyrjzdl.pages.dev/130q97kyrjzdl.pages.dev/505
chciałbym się zakochać na nowo